
Zacznę od statystyk. Te UNICEF-u z 2021 roku mówią, że 13% nastolatków na całym świecie cierpi na depresję. I te liczby stale rosną. A o jakiej skali chorych na depresję w Polsce dzisiaj mówimy, jeżeli mówimy o grupie nastolatków?
Dane krajowe wskazują, że obecnie kilkaset tysięcy nastolatków w Polsce cierpi z powodu różnego rodzaju zaburzeń psychicznych, a jednym z najbardziej rozpowszechnionych jest właśnie depresja. Co więcej, z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że te liczby są niedoszacowane, gdyż wiele osób nie ma postawionej diagnozy, nie korzysta z profesjonalnej pomocy lub ci młodzi ludzie oraz ich rodziny nie zdają sobie sprawy z tego, że ten problem ich dotyczy.
A skąd się bierze depresja u młodych ludzi, u nastolatków?
Trudno wskazać jedną przyczynę, bo zwykle tych czynników jest wiele. Ale na pewno to, co ma kluczowe znaczenie, to jest szeroko pojęte środowisko – zarówno środowisko rodzinne, z którym mogą się wiązać problemy wychowawcze, konflikty między rodzicami, separacje, rozwody, czy chociażby brak zrozumienia ze strony rodziców, czy wysokie standardy narzucane dziecku. Innym czynnikiem, może być środowisko rówieśnicze. Okres nastoletni jest tym czasem, kiedy młodzież jest bardzo wrażliwa, przechodzi trudny okres, pewne sytuacje przeżywa po raz pierwszy, uczy się je rozumieć, odnajdywać w swoich emocjach, w relacjach międzyludzkich. Nie bez znaczenia jest tu również wpływ i opinia rówieśników, która bywa często bardzo krytyczna, oceniająca. W przypadku młodych ludzi nawet drobne sygnały odrzucenia, braku akceptacji ze strony rówieśników, które z perspektywy dorosłych mogą się wydawać błahe, mogą być niebezpiecznym czynnikiem zapalnym, wywołującym depresję.
Wspominał Pan o wysokich standardach, które mogą narzucać rodzice, jako jeden z czynników depresji młodzieży. A dzisiejszy świat jest pełen wyidealizowanych postaci, zachowań. Social media dostarczają treści, gdzie prezentowany jest perfekcyjny świat. Czy to też może mieć wpływ na młodych ludzi, którzy dążąc do tej nieosiągalnej perfekcji, czują się sfrustrowani?
Tak, to rzeczywiście może mieć duży wpływ na młodego człowieka. Zresztą nie tylko, bo dorośli ludzie też nie są wolni od ciągłego porównywania się z innymi. Ale rzeczywiście media społecznościowe pokazują pewną wyidealizowaną wersję rzeczywistości, do której ludzie młodzi starają się aspirować. I zdecydowanie nastolatkowie mają większe trudności, żeby się do tego zdystansować. Oglądane treści w social mediach często przyjmują w sposób bezkrytyczny, a tym samym trudniej im nie porównywać ich ze swoją codziennością.
A jakie są objawy charakterystyczne dla depresji u młodych ludzi? Czy są jakieś różnice pomiędzy tym, co dotyczy dorosłych, a tym, co dotyczy młodzieży?
Jak najbardziej występują takie różnice. Z jednej strony występują objawy, które dotyczą osób w każdym wieku, które są charakterystyczne dla depresji. Są to chociażby długofalowo obniżony nastrój, utrata zainteresowań, utrata radości z życia, ogólne spowolnienie, wyłączenie się z różnych aktywności, ciągłe zmęczenie. Natomiast to, co wyróżnia depresję u nastolatków, to przede wszystkim poczucie złości, okazywanie irytacji. Coś, co często może być przez rodziców czy nauczycieli uważane za objawy buntu młodzieńczego, a tak naprawdę mogą być pierwszymi objawami depresji.
Innym charakterystycznym dla młodych ludzi objawem mogą być objawy somatyczne, bóle głowy, bóle brzucha. Jeśli powtarzają się często i jeśli lekarz wykluczył ich biologiczne przyczyny, to może to być sygnał do tego, że jest to związane z depresją.
Mówi Pan też o buncie nastoletnim. Jak z perspektywy rodzica rozróżnić zwykły bunt nastoletni od pierwszych objawów depresji?
To oczywiście nie jest łatwe. Natomiast, to o czym rodzice powinni pamiętać, to że warto słuchać swojego dziecka, być wyczulonym na to co komunikuje, co wyraża sobą. Warto dziecko obserwować, to co się z nim dzieje. Bo na pewno jeśli następuje jakaś zmiana nastroju, zmiana zachowania, która utrzymuje przez dłuższy czas, to warto być na to uwrażliwionym. Jeśli na przykład dziecko, które dotychczas było spokojne, miało spokojny temperament i nagle, bez wyraźnej przyczyny, pojawiają się zachowania złości, agresji, to dla rodzica powinien to być sygnał alarmowy.
Warto też zwrócić uwagę na to, czy nie pojawiają się inne objawy, takie jak utrata zainteresowań, zmiany w rytmie dobowym, czyli np. większa senność albo bezsenność, trudności z przyjmowaniem pokarmów, czy też sygnalizowanie ze strony dziecka, że nic nie ma sensu, na nic nie ma siły, nic mu się nie chce.
Do kogo zatem rodzic powinien udać się w pierwszej kolejności, do kogo powinien zwrócić się po pomoc?
Jeśli mamy takie podejrzenie, że dziecko wykazuje objawy depresyjne albo jakieś inne problemy natury psychicznej, warto na początek udać się do lekarza pierwszego kontaktu, który może zlecić badania, wykluczające jakieś inne przyczyny, np. kwestie hormonalne, które potrafią dawać podobne objawy.
Jeśli lekarz wykluczy takie lub inne przyczyny, to powinien wtedy zalecić wizytę u psychiatry. I tu ważna informacja dla rodziców – do lekarza psychiatry niepotrzebne jest skierowanie.
Natomiast w sytuacji, gdy u dziecka obserwujemy poważniejsze problemy, np. samookaleczenia albo mówi nam ono wprost o tym, że nie chce żyć, to wtedy możemy pominąć ten etap z lekarzem pierwszego kontaktu i bezpośrednio skierować się po pomoc do psychiatry.
Jak wynika z Pana doświadczenia, czy to młody człowiek potrafi wyłapać u siebie pewne objawy depresji, czy to jednak rodzice, jako pierwsi, inicjują kontakt z lekarzem?
Bardzo różnie z tym bywa. Trzeba pamiętać o tym, że nastolatkowie często mogą nie zdawać sobie sprawy lub nie dopuszczają do siebie takiej myśli, że może się z nimi dziać coś poważnego. W ich przekonaniu tak po prostu wygląda życie. Pomimo tego, że coraz częściej się mówi o depresji i to już nie jest temat tabu, jak to miało miejsce jeszcze parę lat temu, to jednak nadal ciężar odpowiedzialności ciąży na dorosłych, którzy powinni obserwować zmiany zachowań u swoich dzieci.
I tu znów powtórzę – przede wszystkim należy słuchać dziecka. Być może nie zawsze ten młody człowiek powie wprost, co go martwi. Bo to też zależy w dużej mierze od stopnia zaufania do rodziców, do opiekunów.
A co w przypadku, kiedy ten młody człowiek odmawia wizyty u specjalisty? Co wtedy powinni zrobić rodzice? Czy mają sens spotkania samych rodziców z psychologiem, psychiatrą?
W przypadku, kiedy dziecko odmawia kontaktu ze specjalistą, warto zacząć od pracy z rodzicami. Specjalista może wtedy poinstruować rodziców, jak rozmawiać z dzieckiem, w jaki sposób go dobrze słuchać, jak je wspierać i jak stopniowo motywować dziecko do tego, żeby jednak się przemogło i dało szansę specjalistom, którzy mogą mu najlepiej pomóc – postawić diagnozę i zaproponować właściwą terapię.
Jak wygląda sama terapia z młodym człowiekiem? Czy się różni od tej dla dorosłych? Czy stosowana jest terapia grupowa, żeby młody człowiek poczuł się pewniej, że nie jest sam ze swoją chorobą?
Jak najbardziej bardzo często korzystamy z terapii grupowej w przypadku młodych ludzi. Bo terapia grupowa ma jedną kluczową zaletę – otóż pokazuje młodemu człowiekowi, że nie jest jedyną osobą, która ma podobne problemy. To forma utożsamiania się z kimś innym, kto mierzy się z podobnymi trudnościami. A tym samym może złagodzić katastroficzną interpretację tych objawów.
Natomiast jeśli chodzi o terapię indywidualną, to jest ona zbliżona do terapii osób dorosłych, zmagających się z depresją. Specjaliści korzystają z podobnych technik, z podobnych metod. Natomiast niezwykle istotna jest tu budowa relacji terapeuty z tym młodym człowiekiem. Bo często niestety jest tak, że terapeuta może być pierwszą dorosłą osobą, której nastolatek może zaufać. Takie ograniczone zaufanie może być wynikiem tego, że rodzice nie słuchają, nauczyciele nie są pomocni, zatem nastolatek często może być z góry uprzedzony do terapeuty, czy do psychiatry, jako do kolejnego dorosłego, który będzie mówił mu jak żyć, co ma robić i że ma się wziąć w garść.
Dlatego tak ważna jest rola terapeuty, który powie: jestem tutaj dla Ciebie, chcę Cię wysłuchać i Ci pomóc.
Czy terapia w przypadku depresji ma swój początek i koniec?
Jednym z głównych założeń terapii poznawczo-behawioralnej, w której ja się specjalizuję, jest takie podejście, żeby pacjent ostatecznie mógł zostać własnym terapeutą. Czasami mówimy o tym w ten sposób, że jako terapeuci mamy skrzynkę z narzędziami, którą pokazujemy pacjentowi, pokazujemy jak tych narzędzi używać i na końcu terapii przekazujemy tę skrzynkę, żeby pacjent mógł sam z nich korzystać. Zatem terapia poznawczo-behawioralna jest z założenia określona w czasie i dąży do tego, żeby poprawić jakość życia, poprawić samopoczucie pacjenta.
Oczywiście zawsze istnieje ryzyko nawrotów, ale jeśli terapia jest zakończona sukcesem, jeśli pacjent rzeczywiście rozumie, albo przynajmniej zaczyna rozumieć, co takiego się z nim dzieje w różnych trudnych sytuacjach, i jeśli nauczy się jak sobie w tych sytuacjach radzić w skuteczny sposób, to wtedy ryzyko nawrotów jest mniejsze.
A jaka jest w tym wszystkim rola rodziców, opiekunów, tego najbliższego środowiska? Co w sytuacji, gdy dziecko wraca do środowiska, które było czynnikiem zapalnym dla depresji?
Praca z rodzicami i ogólnie ze środowiskiem jest podczas terapii nastolatków bardzo ważna, a wręcz czasami kluczowa. Zwykle w przypadku pracy z nastolatkami pracujemy też z rodzicami. Czasami rodzice co jakiś czas przychodzą na spotkania z terapeutą w celu omówienia sposobów na wspieranie dziecka. Czasami rodzice mogą mieć takie cykliczne spotkania, gdzie psycholog ich ukierunkowuje na temat tego, w jaki sposób dziecku pomagać, w jaki sposób reagować na jakieś trudne zachowania, tak żeby to było wspierające dla dziecka.
Niestety, najtrudniejsze są sytuacje, gdy rodzice nie zauważają lub nie chcą zauważać, że stanowią znaczącą część problemu, z jakim mierzy się nastolatek.
Dlatego zwykle staramy się rodzicom wytłumaczyć, pokazać i też wskazać możliwą ścieżkę zmian w ich własnym zachowaniu, jeśli rzeczywiście stwierdzimy, że to środowisko rodzinne w danym przypadku ma duże znaczenie.
A co ze szkołą – czy w trakcie terapii warto informować nauczycieli, że uczeń zmaga się z depresją i przechodzi właśnie terapię?
Myślę, że dobrze jest poinformować o tym szkołę na zasadzie jakiejś rozmowy np. z wychowawcą. Natomiast kluczowa jest wcześniejsza rozmowa o tym z dzieckiem i jego wyrażenie zgody. Bo nauczyciele są różni – są zarówno tacy, którzy będą wyrozumiali i wspierający, i niestety – bo spotykam się z takimi sytuacjami – są też tacy, dla których problemy psychiczne mogą stanowić wymówkę dla rzekomego lenistwa dziecka.
Takie poinformowanie szkoły może być istotne, ponieważ jeśli nauczyciel ma chociaż podstawową wiedzę na temat zdrowia psychicznego młodych ludzi, to wtedy będzie np. bardziej wyrozumiały dla takiej osoby, która ze względu na problemy psychiczne może mieć trudności, czy to z koncentracją, czy z odrabianiem prac domowych, czy z innymi czynnościami typowo szkolnymi.
Jest Pan specjalistą w prowadzeniu terapii w modelu CBT, czyli w modelu poznawczo-behawioralnym. Jaka jest przewaga tej formy terapii nad innymi?
Terapia w modelu poznawczo-behawioralnym, to metoda niesienia pomocy osobom w kryzysach psychicznych, z zaburzeniami psychicznymi, oparta na badaniach, a nawet na wielokrotnym powtarzaniu tych badań, w celu sprawdzania jej skuteczności. Tym samym metoda ta ma poparcie w silnych dowodach naukowych. Charakteryzuje się, zgodnie ze swoją nazwą, dwoma czynnikami – poznawczymi, czyli związanymi z myśleniem oraz behawioralnymi, związanymi z zachowaniem. Tym samym terapia w tym modelu skupia się, mówiąc w dużym uproszczeniu, na zmianie zarówno sposobu myślenia, na przedstawieniu nowej perspektywy, a dokładniej zmienieniu perspektywy patrzenia na pewne sprawy z pesymistycznej, katastroficznej, na racjonalną, bardziej optymistyczną.
Terapia poznawczo-behawioralna to swego rodzaju wciskanie klina pomiędzy stare, negatywne przekonania, żeby pokazać pacjentowi, że może być inaczej, że może niekoniecznie tylko to najgorsze wyjaśnienie, które nam sugeruje umysł, jest tym prawdziwym. Tym samym poszerzamy perspektywę patrzenia na życie naszych pacjentów. A ten składnik behawioralny, związany z zachowaniem, dotyczy testowania nowych zachowań, żeby pacjent mógł na własnej skórze się przekonać, że to działa.
Często stosuje się również eksperymenty behawioralne, gdzie terapeuta wspólnie z pacjentem bierze jakąś trudną sytuację na tapet, która potencjalnie może się wydarzyć w przyszłości, i zachęca pacjenta do wypróbowania nowego zachowania, do zachowania się w inny sposób niż zazwyczaj. Dzięki temu pacjent może sam się przekonać, czy rzeczywiście jego ugruntowane dotychczas, negatywne przekonania się potwierdzą, czy może właśnie coś, czego się obawiał, czym się martwił, przyniesie odwrotny rezultat.
To trochę jak opracowywanie scenariuszy na różne sytuacje życiowe?
Dokładnie tak, zwłaszcza w zaburzeniach lękowych taka metoda świetnie się sprawdza.
Bo często boimy się czegoś, co może się wydarzyć. Przez to na przykład unikamy takiej sytuacji i nie mamy tym samym możliwości, żeby się z nią skonfrontować. Więc w naszej głowie utwierdza się przekonanie, że musimy tego unikać, bo jeśli tego nie będziemy unikali, to spotka nas coś strasznego. A terapia poznawczo-behawioralna pozwala sprawdzić, czy rzeczywiście to, czego się obawiamy, się wydarzy.
Jeśli pacjent zauważy, że jego przewidywania niekoniecznie były prawdziwe, jeśli to wielokrotnie powtórzy, to ma szansę zauważyć, że niekoniecznie to pierwotne podejście się sprawdza, że świat nie jest też taki zagrażający i że różne rzeczy mogą wyjść lepiej niż się tego obawiamy.





