Zdrowie psychiczne od kilku lat staje się coraz częściej obecne w przestrzeni publicznej. Mimo to wokół psychiatrii, psychoterapii, a także samego korzystania z pomocy specjalistów nadal funkcjonuje wiele mitów i stereotypów. Wciąż zbyt często boimy się szukać wsparcia, obawiając się etykietowania lub braku zrozumienia ze strony otoczenia.
O tym, jak zmienia się podejście do zdrowia psychicznego oraz dlaczego warto odczarowywać mity o psychiatrii, rozmawiamy z psychiatrą, Józefiną Dobrowolską.
W wywiadzie poruszamy tematy lęku, wstydu, nieufności wobec leczenia psychiatrycznego, a także roli środowiska w procesie zdrowienia. Przyglądamy się również temu, jak zmieniają się postawy kolejnych pokoleń wobec zdrowia psychicznego i dlaczego warto mówić o tym głośno.
Zapraszamy do lektury.
Dlaczego psychiatrię wciąż otacza tyle mitów i uprzedzeń?
Powodów zapewne jest wiele. W dużej mierze wynika to z historii psychiatrii. Przez wiele dekad osoby z problemami psychicznymi były izolowane od społeczeństwa – często przymusowo umieszczane w szpitalach psychiatrycznych, które lokalizowano na obrzeżach miast, z dala od ludzi. To tworzyło wrażenie, że „ci ludzie” są niebezpieczni, inni, jakby mieli być trzymani w ukryciu. Psychiatria przez wiele lat była temat tabu, co utrudniło prowadzenie normalnego dialogu o tej dziedzinie. Swoją cegiełkę do kiepskiego PR’u dołożyły również psychiatrii przekazy medialne, kulturowe, takie jak filmy, czy wiadomości. Klasycznym przykładem jest chociażby „Lot nad kukułczym gniazdem”. Choć sam w sobie jest rewelacyjny, to nie odzwierciedla obecnych realiów polskiej psychiatrii.
Jakie są najczęstsze stereotypy, z jakimi spotyka się Pani w swojej pracy?
Wokół leczenia psychiatrycznego i osób zmagających się z zaburzeniami psychicznymi narosło wiele szkodliwych stereotypów. Jednym z najczęściej powtarzanych mitów jest przekonanie, że leki psychiatryczne uzależniają. W rzeczywistości zdecydowana większość z nich nie ma takiego działania, a w przypadku tych, które mogą mieć potencjał uzależniający, lekarz ma obowiązek poinformować o tym pacjenta.
Kolejnym nieporozumieniem jest obawa, że leki „robią z ludzi zombie”. Celem farmakoterapii jest poprawa samopoczucia pacjenta, zmniejszenie cierpienia i przywrócenie możliwości normalnego funkcjonowania – efekt „zombie” zdecydowanie nie jest pożądany. Choć istnieją leki o działaniu uspokajającym czy wyciszającym, stosuje się je w konkretnych, ściśle określonych przypadkach. Jednym z najpoważniejszych stereotypów, z jakimi wciąż się spotykamy, jest przekonanie, że osoby z zaburzeniami psychicznymi są nieprzewidywalne i agresywne. Tymczasem badania jasno pokazują, że znacznie częściej to one stają się ofiarami przemocy niż jej sprawcami. Statystyki wskazują, że osoby z diagnozami psychiatrycznymi odpowiadają za jedynie 3–5% przestępstw z użyciem przemocy, mimo że w debacie publicznej nieproporcjonalnie często są z takim zagrożeniem kojarzone.
W jaki sposób filmy, seriale czy książki wpłynęły na obraz psychiatrii w społeczeństwie?
Filmy i seriale często pokazują skrajne przypadki – osoby w kryzysie jako nieprzewidywalne lub groźne, a psychiatrię jako coś mrocznego. Przekaz w mediach ma wywołać silne emocje a najłatwiej je wywołać bazując na skrajnościach. Zniekształca to prawdziwy obraz psychiatrii. Przykładowo, mamy filmy pokazujące psychiatrię w sposób skrajnie negatywny, wręcz przerażający – jak wspomniany wcześniej „Lot nad kukułczym gniazdem”, gdzie szpital psychiatryczny jawi się jako miejsce opresji, a lekarze jako bezduszne postacie. W thrillerach z kolei osoby z diagnozą psychiatryczną są automatycznie przedstawiane jako zagrożenie dla otoczenia, nieprzewidywalne, straszne. Zdarzają się też produkcje, które wykorzystują motyw psychiatrii do celów komediowych, często trywializując choroby. Postaci są wówczas często przerysowane i oderwane od rzeczywistości. Na szczęście coraz częściej pojawiają się też wartościowe produkcje, które pokazują zmagania z depresją, lękiem czy traumą w sposób autentyczny i empatyczny, co może zwiększyć społeczną wiedzę w tym temacie.
Czy uważa Pani, że media bardziej pomagają w oswajaniu tematu zdrowia psychicznego czy raczej pogłębiają lęk?
To zależy od przekazu i celu. Jeśli powstają na przykładach samych skrajności, mają na celu jedynie przykucie uwagi odbiorcy, to często podtrzymują stereotypy. Dobrze jeśli treści dotyczące zdrowia psychicznego są tworzone przez profesjonalistów, wtedy trudniej o fałszywy przekaz.
Jeśli przedstawia się choroby psychiczne, czy samą profilaktykę jako coś powszechnego, jako obszar zdrowia podobny do tego somatycznego, to myślę, że sprzyja oswajaniu się z tą tematyką.
Jakie nieprawdziwe wyobrażenia o leczeniu psychiatrycznym są dziś szczególnie szkodliwe?
Jednym z najbardziej rozpowszechnionych i szkodliwych mitów jest przekonanie, że wizyta u psychiatry od razu oznacza leczenie szpitalne. W rzeczywistości zdecydowana większość osób korzysta wyłącznie z pomocy ambulatoryjnej – czyli przychodzi na wizytę do gabinetu i normalnie funkcjonuje na co dzień: pracuje, studiuje, wychowuje dzieci.
Nieprawdziwe są również wyobrażenia o samym leczeniu szpitalnym, gdzie formy leczenia wykorzystuje się jako „karę”, metody są opresyjne i nie ma się możliwości wyrażenia własnego zdania oraz wyrażenia zgody na proponowane procedury medyczne. Leczenie na oddziale psychiatrycznym w większości sytuacji jest dobrowolne, a na proponowane leczenie pacjent uprzednio wyraża zgodę, zaś w razie potrzeby może wypisać się na własne żądanie (o ile nie występuje bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia lub życia).
Jak wygląda pierwsza wizyta u psychiatry i czego pacjenci mogą się spodziewać?
Wizyta u psychiatry polega na rozmowie. Pierwsza trwa oczywiście dłużej niż wizyty
kontrolne (zazwyczaj od 40 min. do 1 godziny, kolejne 20-30 min.). Często lekarz w pierwszych zdaniach pyta o powód zgłoszenia się, o główne dolegliwości. Wypytuje również o dotychczasową historię leczenia psychiatrycznego, o ile taka była. Podczas wizyty padają pytania o kwestie ogólnomedyczne, takie jak choroby przewlekłe, alergie, przyjmowanie leków na stałe. Niektóre z pytań mogą wydać się niespotykane, a dotyczą ważnych objawów, które niekiedy występują w psychiatrii – o nietypowe doznania ze zmysłów (omamy) lub urojenia. Dla lekarza ważne są również podstawowe informacje dotyczące ogólnego funkcjonowania pacjenta (czym się zajmuje, jaką ma rodzinę, czy ma jakieś hobby). Może wydawać się to zbędne, lecz pozwala to całościowo ocenić sytuację pacjenta i zaproponować odpowiednią pomoc. Wizyta zazwyczaj kończy się omówieniem diagnozy (o ile taka została postawiona) oraz zaproponowaniem leczenia (może to być zaproponowanie konkretnego leku i/lub podjęcia psychoterapii).
Czy leki psychiatryczne to zawsze konieczność? Jak wygląda proces podejmowania decyzji o farmakoterapii?
Nie zawsze. Dużo zależy od diagnozy, od nasilenia dolegliwości. Czasem wystarcza rozmowa, wsparcie psychologiczne, podjęcie psychoterapii, zmiany w stylu życia, czy zwykły odpoczynek. Decyzję o lekach podejmuję wspólnie z pacjentem – po omówieniu wszystkich „za” i „przeciw”, wytłumaczeniu sposobu działania, oczekiwanych efektów. Pacjent zawsze ma możliwość zadawania pytań, wyjaśniania wątpliwości. Czasem odraczamy decyzję o włączeniu leczenia do kolejnej wizyty, aby pacjent na spokojnie mógł się zastanowić i zadecydować bez presji czasu.
Co można powiedzieć osobom, które boją się, że po wizycie u psychiatry zostaną „zaszufladkowani” lub „naznaczeni”?
Warto sobie uświadomić, że wiele osób korzysta z pomocy psychiatry i funkcjonuje zupełnie normalnie – pracuje, uczy się, ma relacje. Coraz więcej publicznie rozpoznawalnych osób otwiera się z informacją o korzystaniu z pomocy psychiatry. To nie wyklucza z życia – wręcz przeciwnie, może pomóc je odzyskać. W razie takiej potrzeby, decyzja o zgłoszeniu się do psychiatry to nie oznaka „słabości”, a odpowiedzialności za swoje zdrowie i przy okazji zdrowie swoich bliskich oraz oznaka dojrzałości.
Czy zauważa Pani zmianę w podejściu społeczeństwa do leczenia psychiatrycznego w ostatnich latach?
Zdecydowanie tak. Coraz więcej osób mówi otwarcie o swoich trudnościach, coraz więcej pacjentów zgłasza się na wizytę na wczesnych etapach choroby. Niektórzy zgłaszają się nawet profilaktycznie, aby dowiedzieć się czy rzeczy, których doświadczają, są już stanem wymagającym leczenia czy nie.
Świadomość rośnie, szczególnie wśród młodszych osób. Wciąż jednak jest dużo do zrobienia, zwłaszcza w kwestii edukacji i dostępności pomocy.
Jak młode pokolenie postrzega psychiatrię w porównaniu z osobami starszymi?
Młodsze osoby są z reguły bardziej otwarte i mniej wstydzą się prosić o pomoc. Samo określenie psychiatry czy psychologa nie stanowi tematu tabu. Dla nich wizyta u psychiatry to coś normalnego – jak u dentysty. Starsze pokolenie częściej ma obawy, bo dorastało w czasach, gdy o zdrowiu psychicznym się nie mówiło albo mówiło się źle.
Co może zrobić rodzina lub otoczenie osoby w kryzysie psychicznym, by pomóc jej bez oceniania?
Najważniejsze to być obecnym – słuchać, nie oceniać, nie udzielać pochopnych rad. Często samo towarzyszenie osobie podczas kryzysu robi ogromną różnicą. Zamiast udzielać rad „będzie dobrze”, lub prób postawienia kogoś na nogi frazą „inni mają gorzej, weź się w garść”, lepiej pomóc w znalezieniu specjalisty, czy nawet pójść razem na wizytę.
Jaką rolę odgrywa psychiatria w dzisiejszym świecie pełnym stresu, lęku i napięcia?
W dzisiejszych czasach jesteśmy nieustannie bombardowani bodźcami, wymaganiami, informacjami. Żyjemy szybko, często pod presją – zawodową, rodzinną, społeczną. To wszystko sprawia, że coraz więcej osób doświadcza trudności emocjonalnych: przewlekłego stresu, lęku, wypalenia, depresji. Psychiatria pomaga zrozumieć te stany i znaleźć sposoby na odzyskanie równowagi. Pomaga również wdrożyć zachowania profilaktyczne aby uchronić się przed powyższymi trudnościami.
Ale to nie tylko kwestia objawów – to też temat relacji i więzi. Mam wrażenie, że coraz trudniej nam o głębokie, bezpieczne i stabilne relacje. Wiele osób, pomimo bycia w ciągłym połączeniu ze światem (online), czuje się samotnych, niezrozumianych, odizolowanych. Psychiatria daje przestrzeń na rozmowę, na bycie wysłuchanym bez oceniania. A to – w świecie pełnym pośpiechu i powierzchowności – bywa pierwszym krokiem do prawdziwej zmiany i poprawy jakości życia.





