Coraz więcej mówi się dziś o psychogastroenterologii – dziedzinie, która łączy wiedzę z zakresu psychologii i medycyny, skupiając się na wzajemnych powiązaniach między umysłem a układem pokarmowym. Stres, emocje czy trauma mogą realnie wpływać na pracę jelit, a wiele dolegliwości trawiennych ma swoje źródło nie tylko w ciele, ale i w psychice. W rozmowie z psychologiem, Edytą Bednarz, przyglądamy się roli osi mózg–jelita, wpływowi mikrobioty na nasze zdrowie i samopoczucie, a także temu, jak psychoterapia może wspierać leczenie chorób przewodu pokarmowego.
Zapraszamy do lektury.
Coraz więcej mówi się o psychogastroenterologii. Skąd zainteresowanie tym tematem?
Coraz częściej spotykamy pacjentów z chorobami i zaburzeniami funkcjonowania układu pokarmowego, których przyczyna leży w stresie lub nieprzepracowanych emocjach. Psychogastroenterologia daje konkretne narzędzia, by takim pacjentom skutecznie pomóc. To fascynujące, jak mózg i jelita komunikują się ze sobą. Psychogastroenterologia łączy psychologię i zdrowie somatyczne. Istnieją badania pokazujące, że bakterie zasiedlające nasz układ pokarmowy mogą wpływać na to, co jemy i jak się czujemy(!).
A czym dokładnie zajmuje się specjalista z tej dziedziny?
Psychogastroenterolog to psycholog lub psychoterapeuta specjalizujący się w pracy z osobami cierpiącymi na zaburzenia układu pokarmowego, w których duży udział mają czynniki psychiczne – stres, emocje, traumatyczne doświadczenia. Wspieramy pacjentów nie tylko w lepszym radzeniu sobie z objawami fizycznymi, ale także pomagamy zrozumieć, jak psychika wpływa na funkcjonowanie jelit i całego organizmu. Pracujemy wspólnie nad poprawą jakości życia, a czasem – nad złagodzeniem objawów, które nie poddają się leczeniu farmakologicznemu.
Jakie choroby układu pokarmowego najczęściej prowadzą pacjentów do psychogastroenterologa?
Najczęściej zgłaszają się osoby z tzw. zaburzeniami czynnościowymi przewodu pokarmowego, takimi jak zespół jelita nadwrażliwego (IBS) – to przewlekła choroba czynnościowa układu pokarmowego, objawiająca się bólami brzucha, wzdęciami i zaburzeniami rytmu wypróżniania. To może być również dyspepsja czynnościowa zaburzenie pracy górnego odcinka przewodu pokarmowego, w którym występują uporczywe objawy trawienne bez wykrywalnej przyczyny organicznej. Ale także nawracające bóle brzucha bez organicznej przyczyny, czy refluks (zgaga), który nie reaguje na leczenie.
Niestety, coraz częściej trafiają do nas także pacjenci z chorobami zapalnymi jelit, takimi jak choroba Leśniowskiego – Crohna, czy wrzodziejące zapalenie jelita grubego, a to już bardzo poważne choroby. Podejrzewa się, że skład mikrobioty jelitowej (bakterie i inne organizmy zasiedlające nasz układ pokarmowy) może mieć wpływ na rozwój innych chorób, nie związanych z funkcjonowaniem układu pokarmowego, jak stwardnienie rozsiane czy autoimmunologiczne choroby stawów. Obecnie testowane są metody wspomagania leczenia tych chorób, poprzez wpływ na poprawę mikrobioty jelitowej. Dane z piśmiennictwa wskazują, że stan mikrobioty może predysponować do wystąpienia MS, ale może być również skutkiem tej choroby. U pacjentów ze zmianami neurologicznymi obserwuje się zmniejszenie ilości prozdrowotnych bakterii jelitowych oraz wzrost patogenów.
Jak to wszystko działa?
Oś mózgowo-jelitowa reguluje funkcje mózgu i jelit za pomocą wzajemnych oddziaływań, w których uczestniczą układ immunologiczny, nerw błędny, jelitowy układ nerwowy oraz tryptofan. Zaburzenia komunikacji na szlaku mózg–jelita wpływają między innymi na występowanie zaburzeń psychiatrycznych oraz procesów neurozwyrodnieniowych. Skład naszej mikrobioty to tylko jeden z wielu czynników wpływających na nasze zdrowie. Ważne są także czynniki genetyczne, sposób porodu i karmienia noworodka, zawartość błonnika w diecie, antybiotykoterapia, narażenie na stres, produkcja kwasów żółciowych, czy obecność tryptofanu. To wszystko wpływa na czynność bakterii jelitowych oraz przekaźnictwo mózgowo-jelitowe, sprzyjając tym samym reakcjom przeciwzapalnym, bądź prozapalnym. Odbudowa bariery jelitowej może się przyczyniać do łagodzenia stanu zapalnego i zmniejszania się objawów różnych chorób. Poza farmakoterapią w SM stosuje się obecnie terapię z zastosowaniem probiotyków, przeszczepu mikrobioty (FMT, fecal microbiota transplant) oraz zmiany sposobu żywienia.
Jak wygląda taka terapia? Jakie techniki są stosowane w psychogastroenterologii?
Oddziaływanie psychologa zawsze dostosowywane jest do indywidualnych potrzeb pacjenta, jednak najczęściej opiera się na podejściach potwierdzonych naukowo. W pracy terapeutycznej szczególnie często wykorzystywana jest terapia poznawczo-behawioralna (CBT), w której pacjent uczy się rozpoznawać, jak stres i sposób myślenia wpływają na objawy oraz jak zmieniać te wzorce. Wspomagająco stosuje się techniki relaksacyjne i oddechowe, które pomagają obniżyć napięcie w ciele i poziom kortyzolu, a także praktyki uważności (mindfulness), wspierające regulację emocji i lepsze rozpoznawanie sygnałów płynących z ciała. U pacjentów z zespołem jelita drażliwego (IBS) bardzo dobre rezultaty przynosi hipnoterapia jelitowa, oparta na pracy z wyobrażeniami i sugestiami służącymi „uspokojeniu” układu pokarmowego. Coraz częściej stosowana jest także terapia akceptacji i zaangażowania (ACT), która pomaga żyć pełniej mimo obecności bólu czy dyskomfortu. W ramach wsparcia psychologicznego pracuje się również nad stylami radzenia sobie, lękiem przed objawami, fobiami pokarmowymi oraz traumami z przeszłości, które nierzadko towarzyszą przewlekłym problemom trawiennym.
Jakie pytania pacjenci zadają Pani najczęściej?
Najczęściej pytają: „Czy to naprawdę może pomóc, skoro problem jest w jelitach, nie w głowie?”, „Ile czasu potrwa terapia?”, „Czy mogę dzięki temu odstawić leki?”, „Dlaczego moje wyniki są dobre, a ja nadal czuję się źle?”, „Czy nie jestem sobie tego wszystkiego winien/winna?”.
Bardzo ważne jest wtedy wyjaśnienie, że jelita są bardzo czułe na stres, a ich działanie może być zaburzone nawet wtedy, gdy nie widać żadnych zmian w badaniach. To nie znaczy, że objawy są „wymyślone” – wręcz przeciwnie, są jak najbardziej realne, tylko ich źródło leży na przecięciu ciała i psychiki.
Jak wyglądają rokowania? Czy można mówić o „wyleczeniu” takich problemów?
W przypadku wielu zaburzeń czynnościowych nie mówimy o pełnym „wyleczeniu” w sensie biologicznym, ale o znaczącej poprawie jakości życia, zmniejszeniu nasilenia objawów i odzyskaniu kontroli nad swoim ciałem i codziennością. U części pacjentów objawy cofają się niemal całkowicie – szczególnie, gdy pracujemy kompleksowo, z lekarzem, dietetykiem i psychoterapeutą. Inni uczą się żyć z chorobą tak, by przestała dominować nad ich życiem.
Czy każdy, kto ma problemy z układem pokarmowym, powinien udać się do psychologa?
Nie zawsze. Ale jeśli ktoś ma dobre wyniki, a objawy nie ustępują, lub zauważa związek między stresem, a nasileniem dolegliwości, albo cierpi na IBS lub inną chorobę przewlekłą i czuje, że traci kontrolę nad swoim życiem, czy zmaga się z lękiem przed jedzeniem, wyjściem z domu, czy wizytą w toalecie, to pomoc psychogastroenterologa może być kluczowa. To nie „ostatnia deska ratunku”, ale ważny element leczenia, który można wprowadzić równolegle z pomocą lekarską.
Co najbardziej niszczy florę bakteryjną jelit?
Antybiotyki to największy „zabójca” mikrobioty. Niszczą nie tylko chorobotwórcze bakterie, ale także pożyteczne szczepy w jelitach. Skutki mogą utrzymywać się nawet kilka miesięcy, szczególnie po silnych lub długotrwałych kuracjach.
Drugim czynnikiem są zanieczyszczenia chemiczne żywności (pestycydy, metale ciężkie, substancje konserwujące).
Kolejny wskazałabym dietę bogatą w cukier i przetworzoną żywność. Nadmiar cukru, tłuszczów trans, sztucznych dodatków i konserwantów sprzyja namnażaniu się patogennej flory jelitowej. Przykłady: fast foody, słodkie napoje, chipsy, gotowe dania.
To mogą być również sztuczne słodziki (np. aspartam, sukraloza). Badania sugerują, że niektóre z nich mogą zmieniać skład mikrobioty, sprzyjając otyłości i nietolerancjom.
Nie bez znaczenia jest palenie papierosów i nadużywanie alkoholu. Nikotyna i alkohol działają toksycznie na błonę śluzową jelit i zaburzają równowagę flory bakteryjnej.
To będzie również przewlekły stres, który wpływa na osłabienie bariery jelitowej i zmienia skład mikrobioty – to przykład działania osi mózg–jelito. Może prowadzić do stanów zapalnych i wzrostu „złych” bakterii.
Czynnikiem ryzyka jest też brak snu i zaburzony rytm dobowy. Mikroflora jelitowa ma swój rytm dobowy, a niedosypianie i praca zmianowa mogą go rozregulować.
Warto też zwrócić uwagę na nadmierną higienę i jałowe środowisko. Przesadne unikanie kontaktu z bakteriami (np. życie w zbyt sterylnych warunkach, nadużywanie środków dezynfekujących) ogranicza ekspozycję na różnorodność bakterii potrzebną do rozwoju zdrowej mikrobioty, zwłaszcza u dzieci.
Ponadto każdy przyjmowany przez nas lek może mieć wpływ na mikrobiotę jelitową. Mało kto o tym wie, że sprzedawane bez recepty leki hamujące wydzielanie kwasu żołądkowego, zwłaszcza inhibitory pompy protonowej (IPP), mogą powodować skutki uboczne, zaburzać wchłanianie składników odżywczych, zwiększać ryzyko infekcji i mieć wpływ na gęstość kości. Długotrwałe hamowanie wydzielania soku żołądkowego zmniejsza barierę ochronną przeciw bakteriom chorobotwórczym, co sprzyja infekcji jelit.
Co robić, by chronić mikrobiotę?
Dbajmy o zdrowie jelit na co dzień, sięgając po naturalne produkty fermentowane, takie jak jogurty naturalne, kefiry i kiszonki – to cenne źródła naturalnych probiotyków. Włączajmy do diety prebiotyki, obecne m.in. w czosnku, cebuli, porze, bananach, cykorii czy szparagach, które wspierają rozwój korzystnych bakterii. Unikajmy niepotrzebnego stosowania antybiotyków – przyjmujmy je wyłącznie zgodnie z zaleceniem lekarza, a po zakończonej kuracji sięgajmy po probiotyki i dietę wspierającą odbudowę mikrobioty (najlepiej po konsultacji ze specjalistą). Jedzmy regularnie, 4–5 niewielkich posiłków dziennie o stałych porach, jedząc powoli i dokładnie przeżuwając każdy kęs – trawienie zaczyna się już w ustach. Pamiętajmy o odpowiednim nawodnieniu – pijmy 1,5–2 litry wody dziennie, unikając słodzonych napojów gazowanych i soków owocowych, które mogą nasilać wzdęcia. Stawiajmy na produkty pełnoziarniste, warzywa, owoce, rośliny strączkowe i nasiona. Zarządzajmy stresem – poznawajmy jego źródła, zwiększajmy samoświadomość i stosujmy techniki relaksacyjne, takie jak oddech, mindfulness czy joga. Stres wpływa bezpośrednio na kondycję jelit, dlatego warto rozważyć psychoterapię w przypadku przewlekłego napięcia czy lęku. Regularna aktywność fizyczna, nawet codzienny spacer, wspiera perystaltykę jelit, pomaga w walce z zaparciami i poprawia nastrój. Nie zapominajmy także o badaniach profilaktycznych – prewencja to kluczowy element dbania o zdrowie układu pokarmowego.
Co powinno nas zaniepokoić, jeżeli chodzi o zaburzenia funkcjonowania przewodu pokarmowego?
Są takie czerwone flagi, których nie wolno nam lekceważyć, jak chociażby niezamierzona utrata masy ciała, anemia, krew w stolcu, częste biegunki, bóle brzucha, wzdęcia, zmiany rytmu wypróżnień, wymioty, trudności w przełykaniu, uciążliwe zaparcia. Wszystkie wymienione sygnały wymagają diagnostyki. Nie czekaj, aż „samo przejdzie”.
Czy jest coś co jeszcze powinniśmy wiedzieć na temat organizmów zasiedlających nasze jelita?
Jeszcze 20 lat temu niewiele było wiadomo na temat roli mikrobioty jelitowej, choć Chińczycy robili jej przeszczepy już w 4 w.n.e. Dopiero niedawno przeprowadzono badania naukowe, które potwierdzają, że mikrobiota jelitowa może wpływać na nasze preferencje żywieniowe, apetyt, samopoczucie, a nawet zachcianki! Niektóre badania sugerują, że określone bakterie mogą „domagać się” substratów, które same najlepiej wykorzystują. Na przykład bakterie żywiące się cukrem, mogą wytwarzać związki nasilające naszą ochotę na słodycze. Badania z 2014 r. pokazały, na przykład, że sztuczne słodziki wpływają na mikrobiotę i mogą nasilać nietolerancję glukozy. Okazało się, że mikrobiota wpływa na układ nagrody w mózgu – co może zmieniać preferencje pokarmowe. Są dowody na to, że pacjenci po przeszczepie mikrobioty kałowej od zdrowego dawcy, zgłaszali czasem zmianę apetytu i preferencji smakowych, poprzez na przykład odrzucenie słodyczy lub alkoholu.
Jelita i mózg komunikują się między innymi przez nerw błędny, cytokiny, nauroprzekaźniki i kwasy tłuszczowe. Bakterie jelitowe potrafią wpływać na poziom dopaminy, serotoniny i GABA, czyli substancji regulujących nastrój i … nagrody żywieniowe. Bakterie jelitowe mogą wywoływać dyskomfort lub złe samopoczucie, dopóki nie dostarczymy im „ulubionego pokarmu”. To fascynujący i nadal rozwijający się obszar. Istnieje coraz więcej dowodów na to, że bakterie jelitowe mogą „podpowiadać” mózgowi, co jeść – nie zawsze z korzyścią dla nas.
Co to oznacza dla nas?
Myślę, że najważniejszą nauką jest wiedza o tym, że nie jesteśmy do końca odpowiedzialni za nasze wybory żywieniowe ale też nie jesteśmy „ofiarami” zamieszkujących w nas organizmów, bez których nie moglibyśmy funkcjonować. Warto się z nimi „zaprzyjaźnić czy wręcz oswoić”, podnosić świadomość, że nasz żołądek, to nie „kubeł na odpadki” i wytrzyma wszystko, co do niego wrzucimy, czy wlejemy. Trzeba jeść i żyć świadomie, z uważnością i wdzięcznością, a nasz układ pokarmowy nam podziękuje. Pamiętaj, że twoje „zachcianki” mogą pochodzić nie z głowy, a z jelit i masz na to wpływ. Nasza dieta wpływa na skład mikrobioty – i odwrotnie: mikrobiota może wzmacniać apetyt na to, co ją „karmi”. Zmiana diety może początkowo wywoływać opór, bo organizm (czy raczej mikroby) przyzwyczaiły się do konkretnych źródeł energii (np. cukru, tłuszczu), ale nie jesteśmy jej zakładnikiem. Im bardziej zróżnicowana i zbilansowana dieta i mikrobiota, tym lepsza samoregulacja apetytu i mniej „destrukcyjnych zachcianek”.
Wnioski praktyczne?
Badania prowadzone na stulatkach z różnych kontynentów wykazały, że ich mikrobiota jelitowa obfituje w bakterie o działaniu przeciwzapalnym i wspierającym zdrowie układu pokarmowego. W przeciwieństwie do tego, u osób otyłych lub cierpiących na choroby zapalne jelit często obserwuje się niedobór tych korzystnych mikroorganizmów. Coraz więcej dowodów wskazuje również na związek między brakiem określonych szczepów bakterii jelitowych a ryzykiem rozwoju niektórych nowotworów. Choć nie jestem lekarzem i nie podejmuję się interpretacji tych danych w kontekście klinicznym, warto zwrócić uwagę na rosnące obawy dotyczące wpływu psychotropów i leków przeciwdepresyjnych – coraz częściej przepisywanych, również dzieciom – na mikroflorę jelitową. Niejednokrotnie pomija się przy tym znaczenie diety, która w wielu przypadkach, za zgodą dorosłych, jest uboga w wartości odżywcze i nie sprzyja zdrowiu przewodu pokarmowego.
Jaki z tego wniosek?
Warto mówić więcej na temat trudności jakie przeżywają osoby z chorobami przewodu pokarmowego, chociażby z jednego prostego powodu: każdego z nas może dotknąć taka dolegliwość. Wierzę, że im więcej będziemy mówić o psychogastroenterologii, tym mniej osób będzie cierpiało w ciszy, nie wiedząc, że ich objawy mają także emocjonalne źródła – i co ważne, że można z tym skutecznie pracować. Dbanie o nasz układ pokarmowy jest równie istotne, jak dbanie o funkcjonowanie mózgu, serca, wzroku, czy skóry.




