W świecie psychoterapii istnieje wiele podejść – od psychodynamicznych, przez poznawczo-behawioralne, po humanistyczne – każde z nich ma swoje unikalne założenia, techniki i sposoby rozumienia człowieka. Na tym tle Terapia Skoncentrowana na Rozwiązaniach (TSR) wyróżnia się wyjątkową prostotą i pragmatyzmem. Jej twórcy – Steve de Shazer i Insoo Kim Berg – przyjęli rewolucyjne jak na swoje czasy założenie: człowiek nie musi w nieskończoność roztrząsać źródeł problemu, by móc go rozwiązać.
Zamiast skupiać się na analizie deficytów, TSR kieruje uwagę na mocne strony, zasoby i wyjątki od problemu. To podejście daje klientowi poczucie sprawczości – pokazuje, że rozwiązania często są już w zasięgu ręki. Dzięki temu rozmowa w gabinecie nie przypomina przesłuchania ani wykładu, lecz staje się wspólnym odkrywaniem tego, co działa i jak można to świadomie powtarzać.
Krótkoterminowa, ale nie powierzchowna
Podczas gdy klasyczna terapia psychodynamiczna często skupia się na wieloletnim odkrywaniu nieświadomych konfliktów i analizie relacji z rodzicami, TSR omija długie wędrówki w głąb przeszłości. Nie oznacza to, że ignoruje ją całkowicie – wraca do niej, ale po to, by odnaleźć tak zwane okresy wyjątków, czyli momenty, w których mimo trudności klient potrafił sobie poradzić. To właśnie te krótkie epizody stają się dowodem, że zmiana jest możliwa.
Klient – ekspert, terapeuta – towarzysz
W TSR klient nie jest „pacjentem do naprawienia”, a pełnoprawnym ekspertem od swojego życia. Rolą terapeuty nie jest więc dawanie rad czy interpretowanie historii życia, lecz uważne zadawanie pytań, które pomagają klientowi odnaleźć w sobie zasoby i pomysły na zmianę. Pytania są proste, ale celne: „Po czym poznasz, że nasze spotkanie było dla Ciebie użyteczne?” albo „Co się zmieni, kiedy Twój problem zniknie?”.
Nie mnożyć trudności, mnożyć rozwiązania
TSR zakłada, że jeśli coś działa – trzeba to wzmacniać. Jeśli coś nie działa – przestać to robić i spróbować inaczej. Brzmi banalnie? Być może. Ale właśnie ta prostota jest jej największą siłą. To podejście pomaga przenieść ciężar z rozpamiętywania deficytów na zauważanie tego, co już jest dostępne.
Krótkoterminowość nie oznacza powierzchowności
Choć TSR jest krótkoterminowa (zazwyczaj od kilku do kilkunastu spotkań), jej efekty mogą być bardzo głębokie. To, co klient wypracuje w gabinecie, ma być dla niego zrozumiałe, konkretne i możliwe do zastosowania od razu. Celem nie jest więc długie roztrząsanie, ale działanie. W TSR przerwy między sesjami również są częścią procesu – klient wraca do codzienności, testuje nowe strategie i przychodzi z wnioskami.
Dzięki temu terapia staje się dynamicznym dialogiem między gabinetem a realnym życiem, a nie zamkniętym światem jedynie na godzinę tygodniowo. Terapeuta zachęca klienta do eksperymentowania i zauważania nawet najdrobniejszych sygnałów zmiany. To wzmacnia poczucie, że to nie terapia „naprawia” człowieka, lecz człowiek – uzbrojony w nowe pomysły i pytania – sam staje się autorem swojego rozwiązania.
Dla kogo TSR?
To podejście świetnie sprawdza się u osób, które nie chcą lub nie potrzebują głębokiego grzebania w przeszłości – pragną za to szybko znaleźć sposób, by poprawić jakość swojego życia tu i teraz. Dobrze działa także wtedy, gdy klient trafia na terapię z polecenia – dziecko przysłane przez szkołę, mąż przez żonę. Nawet jeśli nie widzi problemu, TSR potrafi pomóc mu go zdefiniować w sposób, który nie wywołuje oporu.
Dzięki temu klient czuje się bardziej sprawczy i zaangażowany w proces. Zamiast skupiać się na tym, co nie działa, zaczyna zauważać, co już przynosi efekty – choćby w małej skali. To właśnie małe sukcesy budują motywację do dalszej pracy. W praktyce TSR często okazuje się mostem do większych zmian, które wcześniej wydawały się zbyt odległe lub trudne do wyobrażenia.
Terapia Skoncentrowana na Rozwiązaniach nie jest lekiem na wszystko. Bywa, że głębokie traumy wymagają pracy w innych nurtach. Ale dla wielu osób TSR jest odświeżającym odkryciem: pokazuje, że często wystarczy mała zmiana, by ruszyć w dobrą stronę – i że klucz do tej zmiany wcale nie leży w rękach terapeuty, ale w nas samych.
To podejście szczególnie dobrze sprawdza się tam, gdzie ludzie czują się przytłoczeni problemami i potrzebują odzyskać poczucie wpływu. TSR uczy patrzeć na siebie przez pryzmat możliwości, a nie ograniczeń. Daje nadzieję, że nawet w trudnych sytuacjach możemy znaleźć coś, co już działa – i oprzeć na tym kolejne kroki. Dla wielu osób to właśnie ta perspektywa staje się początkiem prawdziwej, trwałej zmiany.





