W dobie rosnących wyzwań związanych ze zdrowiem psychicznym dzieci i młodzieży coraz większego znaczenia nabierają formy pomocy, które wykraczają poza gabinet terapeutyczny. Jedną z nich jest terapia środowiskowa – wsparcie udzielane młodym osobom w ich naturalnym otoczeniu: w domu, szkole, czy lokalnej społeczności. To praca cicha, ale niezwykle ważna – oparta na budowaniu relacji, towarzyszeniu w kryzysach i wzmacnianiu codziennych kompetencji życiowych.
O tym, jak wygląda codzienność terapeuty środowiskowego, jakie są największe wyzwania tego zawodu, jak buduje się zaufanie i wspiera młodych ludzi w ich rzeczywistości – rozmawiamy z terapeutką środowiskową, Anną Jastrzębską, która na co dzień pracuje z dziećmi, młodzieżą i ich rodzinami.
Zapraszamy do lektury.
Czym dokładnie zajmuje się terapeuta środowiskowy? Jak w kilku słowach opisałaby Pani charakter tej pracy?
Terapeuta środowiskowy zajmuje się wsparciem dzieci i młodzieży, z trudnościami psychicznymi, emocjonalnymi lub społecznymi w ich naturalnym środowisku – w domu, szkole, czy lokalnej społeczności. Głównym celem jest poprawa funkcjonowania pacjenta w codziennym życiu oraz wzmocnienie jego relacji z otoczeniem. W kilku słowach: bycie terapeutą środowiskowym to praca blisko człowieka, w jego rzeczywistości, polegająca na budowaniu zaufania, motywowaniu do zmian i towarzyszeniu w procesie zdrowienia. Wymaga empatii, cierpliwości a także elastyczności.
Jakie grupy pacjentów najczęściej obejmuje wsparciem terapeuta środowiskowy?
Najczęstsze grupy pacjentów, to dzieci i młodzież z zaburzeniami emocjonalnymi, trudnościami wychowawczymi, depresją, lękami, ADHD czy zaburzeniami zachowania.
Jakie są codzienne zadania terapeuty środowiskowego? Czy może Pani opisać typowy dzień pracy?
Codzienne zadania terapeuty środowiskowego są bardzo zróżnicowane i zależą od potrzeb pacjentów. Najczęściej obejmują wizyty domowe, wizyty w przedszkolu lub w szkole, rozmowy wspierające, motywowanie działania, pomoc w organizacji codziennego życia, kontakt z innymi specjalistami (np. psychologiem, psychoterapeutą) oraz wspieranie rodziny pacjenta. Terapeuta środowiskowy pomaga też w budowaniu relacji, rozwijaniu umiejętności społecznych, wzmacnianiu poczucia sprawczości u osób, z którymi pracuje, wspiera pacjentów w radzeniu sobie z emocjami, angażuje rodziców w proces terapeutyczny.
Typowy dzień pracy? Trudno mówić o typowości w tym zawodzie. Każdy dzień jest inny, bo każdy pacjent i każda sytuacja są inne. Idąc na wizytę do domu pacjenta, nigdy do końca nie wiemy, co tam zastaniemy – w jakim nastroju będzie pacjent, co wydarzyło się od ostatniego spotkania, czy pojawiły się nowe trudności. Dlatego ta praca wymaga ogromnej elastyczności, uważności oraz umiejętności „wpasowania się” w aktualną sytuację. Czasem rozmowa przebiega spokojnie, innym razem trzeba reagować na kryzys, napiętą atmosferę w rodzinie czy emocjonalne wybuchy. To nie jest praca „zza biurka”, to towarzyszenie człowiekowi w jego realnym życiu, z całym jego chaosem i nieprzewidywalnością.
W jaki sposób wygląda współpraca terapeuty środowiskowego z innymi specjalistami – lekarzami, psychologami, pracownikami socjalnymi?
Współpraca terapeuty środowiskowego z innymi specjalistami jest kluczowym elementem skutecznego wsparcia pacjenta. Najczęściej odbywa się w formie konsylium z zespołem, indywidualnych konsultacji, wizyt w danej placówce, gdzie każdy specjalista wnosi swoją perspektywę i kompetencje. Taka współpraca pozwala lepiej zrozumieć sytuację pacjenta, ujednolicić oddziaływania i szybciej reagować na pojawiające się trudności. Rola terapeuty środowiskowego często polega na „spinaniu” wszystkich tych działań, by tworzyć dla pacjenta bezpieczną oraz wspierającą sieć pomocy.
Jakie interwencje najczęściej podejmuje Pani w środowisku pacjenta?
Najczęstsze interwencje, jakie podejmuję w środowisku pacjenta, zależą od jego indywidualnych potrzeb, ale mogę wskazać kilka przykładów takich działań: rozmowy wspierające, które mają na celu budowanie relacji, zwiększenia poczucia bezpieczeństwa, poczucia sprawczości, wzmocnienie pacjenta w codziennym funkcjonowaniu.
To są również interwencje kryzysowe – np. w sytuacji nasilonego lęku, prób samookaleczeń, myśli lub prób samobójczych, konfliktów rodzinnych. Wtedy najważniejsze jest szybkie działanie, uspokojenie sytuacji i zapewnienie pacjentowi dalszej pomocy. Ważnym elementem tego zawodu jest praca z rodziną – tłumaczenie bliskim, na czym polega problem pacjenta, jak mogą go wspierać, a nie szkodzić, jak rozmawiać, jak radzić sobie z trudnymi emocjami, jak również współpraca ze szkołą, ośrodkiem pomocy społecznej lub innymi instytucjami w celu stworzenie spójnego systemu wsparcia. To jest również nauka konkretnych umiejętności np. organizowania dnia, radzenia sobie ze stresem, wyrażania emocji, podejmowania decyzji, rozwiązywania konfliktów, ale także towarzyszenie w codziennych sprawach np. pójście do lekarza, załatwienie spraw formalnych – to dla niektórych ogromne wyzwanie.
Tym samym wszystkie działania dostosowuję do aktualnej sytuacji i stanu pacjenta. Czasem interwencją jest sama obecność, uważność i zdolność bycia z kimś w jego trudzie – bez presji, oceniania, czy „gotowych rozwiązań”.
Jaką rolę odgrywa kontakt z rodziną pacjenta i jego otoczeniem społecznym?
Kontakt z rodziną pacjenta i jego otoczeniem społecznym odgrywa bardzo istotną rolę w pracy terapeuty środowiskowego. Często to właśnie relacje z najbliższymi rodziną, sąsiadami, szkołą czy lokalną społecznością mają ogromny wpływ na samopoczucie, funkcjonowanie i proces zdrowienia pacjenta. Dzięki współpracy z rodziną: można lepiej zrozumieć kontekst życia pacjenta, jego historię, codzienne trudności i wzorce funkcjonowania, łatwiej jest zbudować system wsparcia, który nie kończy się po wizycie terapeuty, można uczyć bliskich, jak reagować na zachowania pacjenta, jak stawiać granice, okazywać wsparcie, a w przypadku dzieci i młodzieży – rodzice lub opiekunowie są kluczowym elementem terapii, bez ich zaangażowania trudno mówić o trwałych zmianach.
Otoczenie społeczne tzn. nauczyciele, pracownicy socjalni, kuratorzy, sąsiedzi również mogą wspierać lub przeciwnie: wzmacniać poczucie wykluczenia, czy wstydu. Dlatego terapeuta środowiskowy stara się tworzyć mosty porozumienia pomiędzy pacjentem a jego środowiskiem a czasem także mediować i edukować. Krótko mówiąc w przypadku pacjenta funkcjonującego w społeczeństwie bez kontaktu i pracy z otoczeniem, wiele działań terapeutycznych może być nietrwałych lub niewystarczających.
Co odróżnia pracę terapeuty środowiskowego od pracy psychoterapeuty gabinetowego?
Praca terapeuty środowiskowego różni się od pracy psychoterapeuty gabinetowego przede wszystkim miejscem i charakterem pracy. Terapeuta środowiskowy działa w naturalnym środowisku pacjenta – w jego domu, szkole czy społeczności, co wymaga elastyczności oraz dostosowania do zmieniających się warunków. Natomiast psychoterapeuta gabinetowy pracuje w ustalonym, bezpiecznym miejscu, gdzie pacjent przychodzi na regularne sesje.
Jakie kompetencje są niezbędne, by skutecznie pełnić tę rolę?
Do skutecznego pełnienia roli terapeuty środowiskowego niezbędne są przede wszystkim kompetencje takie jak empatia, umiejętność słuchania, elastyczność oraz zdolność nawiązywania relacji z różnymi ludźmi. Myślę, że jak w każdym zawodzie związanym z pomocą psychologiczną czy terapeutyczną, to właśnie empatia jest kluczowa, ponieważ pozwala zrozumieć potrzeby pacjenta i wspierać go w trudnych chwilach. Dodatkowo ważna jest cierpliwość, odporność na stres oraz umiejętność pracy w zespole.
Z jakimi wyzwaniami najczęściej mierzy się terapeuta środowiskowy?
Terapeuta środowiskowy najczęściej mierzy się z wyzwaniami takimi jak nieprzewidywalność sytuacji w środowisku pacjenta, trudne i napięte relacje rodzinne, opór pacjentów przed pomocą oraz ograniczone zasoby wsparcia społecznego czy instytucjonalnego. Często trzeba radzić sobie z kryzysami emocjonalnymi, brakiem motywacji do zmiany oraz koniecznością dostosowania się do różnych, czasem skrajnych warunków życia pacjentów. Wszystko to wymaga dużej elastyczności, odporności i umiejętności szybkiego reagowania.
Jak buduje Pani zaufanie i relację z pacjentem w jego naturalnym środowisku?
Budowanie zaufania i relacji z pacjentem w jego naturalnym środowisku opieram przede wszystkim na uważnym słuchaniu, szacunku oraz autentyczności. Staram się być obecna bez oceniania, dając bezpieczną przestrzeń do wyrażenia emocji i potrzeb. Ważne jest dla mnie, by pacjent czuł, że może na mnie polegać, dlatego konsekwentnie dotrzymuję umówionych spotkań i jestem cierpliwa, nawet jeśli postępy są powolne. Dostosowuję się do rytmu i nastroju pacjenta, pokazując, że szanuję jego tempo i granice. Dzięki temu powoli powstaje bezpieczna, oparta na zaufaniu relacja, która jest fundamentem dalszej pracy terapeutycznej.
Jak wygląda proces planowania i realizacji indywidualnego planu wsparcia?
Proces planowania i realizacji indywidualnego planu wsparcia zaczynam od dokładnego zapoznania się z dokumentacją pacjenta, wywiadem oraz dodatkowymi dokumentami np. z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego, opinią z poradni, czy wypisem ze szpitala. Analizuję również plan pomocy przygotowany przez psychologa, w którym określone są główne problemy pacjenta a także zalecane formy wsparcia. Następnie, podczas pierwszych wizyt, rozmów, poznaję pacjenta osobiście, co pozwala mi lepiej zrozumieć jego potrzeby i możliwości. Na tej podstawie, jeśli zajdzie taka potrzeba, modyfikuję plan wsparcia, aby był jak najlepiej dopasowany do aktualnej sytuacji pacjenta. Realizacja planu polega na systematycznej pracy z pacjentem i jego otoczeniem, monitorowaniu postępów oraz wprowadzaniu niezbędnych korekt w trakcie terapii.
Czy może Pani podzielić się historią (anonimowo), która szczególnie zapadła w pamięć i pokazuje istotę tej pracy?
Jedną z historii, która szczególnie zapadła mi w pamięć, jest historia nastolatki zmagającej się z depresją i mająca za sobą próby samobójcze. Na początku była bardzo zamknięta w sobie, nieufna, wycofana. Rozmowy były trudne – dziewczyna odpowiadała niechętnie, krótko, często unikała kontaktu wzrokowego. Sprawiała wrażenie osoby obojętnej emocjonalnie, jakby nic nie miało dla niej znaczenia. Brakowało jej motywacji do działania, większą część dnia przesypiała, nie podejmowała żadnych aktywności, nie miała pasji ani zainteresowań. Jej sposób mówienia o przyszłości wskazywał na silny lęk społeczny i potrzebę izolacji. Deklarowała, że chciałaby mieć kiedyś pracę, w której nie musiałaby kontaktować się z ludźmi, a jeśli już, to jedynie za pomocą SMS-ów lub e-maili.
Jej mama mocno naciskała na kontynuowanie nauki. Na początku również starałam się ją w tym wspierać – nawet odbyłam rozmowę z pedagogiem szkolnym. Z czasem jednak zrozumiałam, że w tym przypadku szkoła nie powinna być priorytetem, lecz najważniejsze jest odbudowanie pacjentki jako osoby. W miarę postępów w procesie terapeutycznym dziewczyna stopniowo zaczęła odzyskiwać poczucie sprawczości i wewnętrznej siły. Coraz częściej, pewniej wyrażała swoje potrzeby, mówiła, co jej nie odpowiada, nauczyła się stawiać granice. Ta zmiana choć z perspektywy terapeuty była pozytywnym sygnałem zdrowienia, to bywała błędnie interpretowana przez otoczenie. Rodzina postrzegała jej asertywne komunikaty jako przejaw „wrogości”, „pyskowania”, a nawet agresji. Wymagało to ode mnie dodatkowej pracy psychoedukacyjnej z rodziną, aby wyjaśnić, że te zachowania nie są oznaką buntu czy braku szacunku, lecz naturalnym i potrzebnym elementem procesu zdrowienia, gdyż do tej pory pacjentka wszystko w sobie tłumiła a teraz w końcu ma siłę, by na nowo budować swoją tożsamość, ucząc się jednocześnie jak funkcjonować w relacjach na własnych warunkach. Z osoby, pozbawionej energii, motywacji i celu, stała się kobietą silną, asertywną, świadomą siebie. Może i nie skończyła wtedy tej szkoły, ale za to znalazła inną, w której czuła się lepiej. Znalazła również pracę jako hostessa, co wcześniej wydawało się nierealne. Zaczęła odbudowywać relacje społeczne.
Najważniejsze w tej historii było to, że mogłam po prostu być przy niej – słuchać bez oceniania, bez nacisków, z otwartością. Czasem największą pomocą okazuje się nie konkretne działanie, lecz po prostu obecność, akceptacja i bezwarunkowe wsparcie.
Co daje największą satysfakcję w byciu terapeutą środowiskowym?
Największą satysfakcję daje mi obserwowanie procesu zmiany, czasem bardzo subtelnej, ale zawsze znaczącej. To wyjątkowe widzieć, jak osoba, która na początku nie wierzyła, że może coś w swoim życiu zmienić, krok po kroku odzyskuje sprawczość. Jak ktoś, kto był przytłoczony problemami, zaczyna dostrzegać swoje zasoby, podejmuje pierwsze decyzje, zaczyna mówić o sobie z większą łagodnością.
Cenne jest również to, że praca w środowisku daje możliwość głębszego zrozumienia sytuacji pacjenta poprzez kontakt z jego otoczeniem, rodziną, szkołą czy instytucjami. Dzięki temu pomoc może być naprawdę dostosowana do realnych potrzeb.
Dla mnie satysfakcją jest też bycie kimś, kto nie ocenia, nie narzuca rozwiązań, ale towarzyszy czasem w bardzo trudnych momentach i daje przestrzeń na bycie sobą. Świadomość, że dla kogoś ta relacja może być pierwszą w życiu, w której doświadcza akceptacji oraz zrozumienia, daje ogromną motywację do działania.
Jakie zmiany chciałaby Pani zobaczyć w systemie wsparcia środowiskowego w Polsce?
Chciałabym, aby terapia środowiskowa stała się bardziej rozpoznawalną i powszechnie dostępną formą pomocy. Wciąż zbyt mało osób wie, że taka pomoc w ogóle istnieje, że terapeuta może towarzyszyć pacjentowi w jego codziennym środowisku, wspierać go nie tylko w gabinecie, ale także w realnym życiu, w relacjach rodzinnych, edukacyjnych czy zawodowych.
Kolejną ważną zmianą byłaby poprawa organizacji systemu tzn. zwiększenie liczby specjalistów, skrócenie kolejek, stworzenie przejrzystego modelu współpracy między instytucjami. Obecnie wiele instytucji działa obok siebie, a nie wspólnie, co znacznie obniża skuteczność pomocy. Terapia środowiskowa to trudna, ale bardzo wartościowa forma wsparcia, która jeśli jest odpowiednio prowadzona, może realnie zmieniać życie młodych ludzi i ich rodzin.
Jakie przygotowanie zawodowe jest potrzebne, by pracować jako terapeuta środowiskowy?
Aby pracować jako terapeuta środowiskowy, niezbędne jest wykształcenie kierunkowe, najczęściej w obszarze psychologii, pedagogiki, pracy socjalnej lub innych nauk społecznych. Ważne jest również posiadanie doświadczenia w pracy z dziećmi, młodzieżą i rodzinami. Dodatkowo niezwykle cenne i często wymagane jest ukończenie specjalistycznych kursów lub szkoleń z zakresu terapii środowiskowej, pracy systemowej, interwencji kryzysowej czy terapii rodzin. Dużą rolę odgrywają również kompetencje miękkie: umiejętność budowania relacji, komunikatywność, empatia, elastyczność oraz zdolność pracy w zespole interdyscyplinarnym.
Warto też zaznaczyć, że terapeuta środowiskowy pracuje nie tylko z pacjentem, ale też z jego otoczeniem: szkołą, rodziną, instytucjami, dlatego ważne jest przygotowanie do działań o charakterze koordynacyjnym i współpracy.
Jak Pani widzi przyszłość tego zawodu?
Uważam, że zawód terapeuty środowiskowego ma ogromny potencjał rozwoju i jego rola umocni się w systemie wsparcia psychicznego w Polsce. Z roku na rok rośnie świadomość społeczna na temat znaczenia zdrowia psychicznego, a jednocześnie coraz wyraźniej widać, że tradycyjne formy pomocy, ograniczone jedynie do gabinetu, nie zawsze wystarczają. Coraz więcej osób doświadcza trudności w codziennym funkcjonowaniu z powodu braku wsparcia w środowisku, trudnych relacji rodzinnych, kryzysów rozwojowych czy braku systemowych narzędzi do zmiany sytuacji. Terapia środowiskowa daje możliwość poznania pacjenta w jego realnym świecie, wejścia z nim w autentyczną relację, towarzyszenia mu w miejscach, w których żyje, uczy się, zmaga z trudnościami. Dzięki temu możliwa jest nie tylko praca terapeutyczna, ale też realne wsparcie w organizacji codzienności, w motywowaniu, w przełamywaniu barier i poczucia bezsilności. Wierzę, że w przyszłości ten zawód stanie się nieodłączną częścią zespołów opieki środowiskowej, współpracujących ściśle z psychologami, psychiatrami, pracownikami socjalnymi oraz szkołami. Widzę też potrzebę dalszego kształcenia i rozwijania standardów tej pracy, by coraz więcej specjalistów mogło ją wykonywać w sposób profesjonalny, a osoby w kryzysie korzystać z tej formy pomocy szybciej i bez barier. To praca wymagająca, ale głęboko sensowna, realnie zmieniająca życie pacjentów. Właśnie dlatego uważam, że znaczenie tej roli będzie stale zyskiwało.






