Cichy krzyk o pomoc. Dlaczego młodzi ludzie się samookaleczają?

Sebastian Walas

Cichy krzyk o pomoc. Dlaczego młodzi ludzie się samookaleczają

Samookaleczenia to poważny problem, który dotyka coraz większej liczby młodych ludzi na całym świecie. Choć często ukrywany i stygmatyzowany, jest to sygnał głębokiego cierpienia i potrzeby pomocy. Dlaczego młodzi ludzie sięgają po tak drastyczne środki, by poradzić sobie z trudnymi emocjami? Jakie są przyczyny tego zjawiska i jak możemy wspierać tych, którzy zmagają się z tym problemem?

W niniejszym wywiadzie, psycholog i psychoterapeuta, Sebastian Walas, przybliża zjawisko samookaleczeń wśród młodzieży. Omawia różne aspekty tego problemu, od psychologicznych przyczyn, przez skalę zjawiska, aż po sposoby radzenia sobie z nim. Zrozumienie mechanizmów leżących u podłoża autoagresji jest pierwszym krokiem do skutecznej pomocy zarówno dla młodych osób, jak i dla ich bliskich.

Dlaczego młodzi ludzie się samookaleczają? Na czym polega ten proces od myśli, potrzeby do czynu autoagresji?

Krótka odpowiedź brzmi: ponieważ nie widzą innych rozwiązań. Samookaleczenie niemal zawsze jest ostatecznością. Niektórzy sami wpadają na pomysł, że ból psychiczny można na chwilę zagłuszyć fizycznym, inni dowiadują się o tym od rówieśników. Czasami może to być jednorazowy eksperyment, wyraz ciekawości, ale zazwyczaj do pierwszego samookaleczenia dochodzi, gdy osoba zostaje przyparta do muru. Kiedy jej cierpienie, samotność, poczucie niezrozumienia, wydają się tak silne, że zrobienie sobie fizycznej krzywdy wydaje się jedyną możliwością, jedynym rozwiązaniem.

Czy są jakieś statystyki odnośnie samookaleczeń wśród młodych ludzi? Jak duża jest to skala? Czy te liczby zmieniają się na przestrzeni lat?

Skala zjawiska jest ciężka do oszacowania. Oczywiście nie każda młoda osoba, która dokonuje samookaleczeń, przyznaje się do tego. W 2017 roku dokonano przeglądu badań dotyczącego samouszkodzeń u dzieci i młodzieży. Zawarte tam dane wskazują, że problem dotyczy od 40 do 80% młodych ludzi, przy czym należy zaznaczyć, że badania dotyczyły populacji klinicznej, czyli osób, które trafiły na leczenie. W populacji ogólnej ten odsetek jest zatem dużo niższy, co jednak w dalszym ciągu oznacza ogrom przypadków. Inne statystyki, pochodzące z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, mówią o znacznym wzroście zgłaszania samookaleczeń przez młodzież – między rokiem 2017 a 2023 nastąpił wzrost o ponad 130%. Z tego samego źródła pochodzą informacje o różnicach w częstotliwości występowania samookaleczeń między dziewczynkami a chłopcami – te pierwsze zgłaszają problem około dwa razy częściej. 

Jakie są przyczyny zachowań autoagresywnych u młodzieży? Czy są to inne zaburzenia psychiczne czy np. czynniki środowiskowe lub jakieś zdarzenie traumatyczne?

Przyczyny bywają bardzo różne. W psychologii często mówimy, że każde zachowanie, nawet trudne do zrozumienia, pozornie irracjonalne, ma jakąś funkcję. Często jest to próba poradzenia sobie z trudnymi emocjami albo stresem – na zasadzie zagłuszania bólu psychicznego tym fizycznym. Kiedy nasze ciało zostaje uszkodzone, uwaga zostaje przekierowana, przynajmniej przez jakiś czas rzeczywiście czuć ulgę, a więc zachowanie jest wzmacniane i przez to, a po pewnym czasie może wejść w nawyk. Czasami okaleczanie się może być wyrazem wołania o pomoc. Młodzi ludzie często nie są nauczeni rozmawiania o swoich problemach, codziennych trudnościach albo innych ciężkich przeżyciach. W innych przypadkach ich prośby bywają ignorowane, dorośli twierdzą, że dziecko „histeryzuje”, albo że „to po prostu taki wiek”. Jeśli młody człowiek nie potrafi poprosić o pomoc, albo jej nie otrzymuje, może się zranić, żeby jego problemy w końcu zostały dostrzeżone i potraktowane poważnie. Bywa również, że autoagresja jest formą samokarania – to może dotyczyć na przykład młodzieży doświadczającej przemocy, poniżania, ciągłego wytykania błędów. Jeśli młody człowiek wielokrotnie słyszy, że jest głupi, nieważny, sprawia tylko problemy, to w końcu może w to uwierzyć i robić sobie krzywdę, żeby „odpokutować” winy, które został mu wmówione przez otoczenie. 

Jak dzisiaj najczęściej okalecza się młodzież? Są to charakterystyczne nacięcia? Czy coś innego?

Najczęstszym sposobem pozostaje nacinanie skóry (zwykle na nadgarstkach, przedramionach, udach, ale nie tylko). Dokonuje się tego ostrym narzędziem – nożem, żyletką, nożyczkami, a nawet ostrzem od temperówki. Co do narzędzia właściwie nie ma limitów. Miałem pacjentkę, która wprost deklarowała, że zawsze i wszędzie znajdzie coś, czym byłaby w stanie zrobić sobie krzywdę. Rzadziej pojawiają się inne formy samoprzemocy, na przykład przypalanie zapalniczką albo papierosami. Do subtelniejszych form samookaleczania można zaliczyć przygryzanie języka albo policzków, rozdrapywanie ran, wbijanie w ciało paznokci. W niektórych przypadkach formą autoagresji może być też na przykład głodówka. 

Jak rodzice/ opiekunowie powinni wyłapać pierwsze objawy? Na co należy być czujnym?

Samookaleczenia właściwie nie występują same, w oderwaniu od innych problemów. U młodzieży zwykle towarzyszą depresji albo trudnej życiowej sytuacji – to może być zawód miłosny, odrzucenie albo dręczenie ze strony rówieśników, trudności z nauką albo konflikt w rodzinie. Podobnie jak przy innych problemach, należy słuchać dziecka, czy nie zaczęło się ostatnio skarżyć na różne problemy. A może odwrotnie, bez widocznej przyczyny przestało się odzywać i chce spędzać czas samo, zamknięte w pokoju. Jeśli dziecko się okalecza, to najprawdopodobniej będzie próbowało ukryć ślady przed dorosłymi. Na pewno nie polecam wymuszania na dziecku podwijania rękawów, czy innego okazywania miejsc, w których rodzic podejrzewa cięcia. Takie podejście nie sprzyja pogłębianiu zaufania w relacji rodzica z dzieckiem, a młody człowiek może następnym razem znaleźć bardziej dyskretny sposób zadawania sobie bólu. Skuteczniej będzie powiedzieć wprost o naszych obawach i zapewnić, że nasze pytania wynikają z troski i chęci pomocy, a nie z potępienia i potrzeby ukarania go. 

Jak się należy zachować, gdy dostrzeże się, że dziecko się samookalecza? Rozmowa, udanie się do specjalisty?

Odkrycie, że nasze dziecko robi sobie krzywdę dla większości rodziców może być szokujące. Reakcja powinna być wspierająca, ale jednocześnie zdecydowana. Bardzo ważne, żeby dziecka za to nie karać, nie obwiniać. Zasypywanie go pytaniami o powody również nie jest najlepszym pomysłem. Warto spytać, co takiego się dzieje, ale nie róbmy z tego przesłuchania, jeżeli dziecko uparcie nie odpowiada. Może łatwiej będzie mu na początek otworzyć się przed psychologiem lub psychiatrą. W trakcie tej pierwszej rozmowy należy wspomnieć o konieczności wizyty u specjalisty. Dobrze jest wtedy wyjaśnić, że nie jest to żadna forma kary, a spotkanie z lekarzem, który ma dziecku pomóc. Wizytę u psychiatry najlepiej umówić niezwłocznie. Jeśli czas oczekiwania jest długi, można zacząć od spotkania z psychologiem albo psychoterapeutą, który pomoże zidentyfikować źródło problemu i zaproponuje plan leczenia. Ważna jest współpraca zarówno z psychiatrą, jak i psychologiem/psychoterapeutą, nie należy ignorować żadnego z tych specjalistów. Najczęściej zresztą psychiatra zaleci również psychoterapię (indywidualną dla dziecka, a w niektórych przypadkach rodzinną), zaś psychoterapeuta zarekomenduje też opiekę psychiatryczną.

Podjęcie działań terapeutycznych to jedno ale jakie działania powinni podjąć rodzice? Jak zniwelować czynniki, które wpływają na autoagresję młodego człowieka?

W przypadku osób niepełnoletnich już na wczesnym etapie leczenia rodzice powinni dostać pewne indywidualne wskazówki, jak mogą pomóc dziecku. Na pewno to, co będzie pomocne we właściwie każdym przypadku, to wspomniana wcześniej atmosfera wsparcia. Obwinianie nigdy nie rozwiązuje problemu, a bardzo często go nasila. Jeżeli już wiemy, że zachowania autoagresywne wynikają z konkretnej sytuacji, należy podjąć działania, żeby znaleźć z niej wyjście. Dziecko jest dręczone przez kolegów z klasy? Należy to zgłosić dyrekcji. Stresuje się, że nie zda egzaminu z matematyki? Pomyślmy o korepetycjach. Obwinia się za konflikty między rodzicami? Wyjaśnijmy, że sytuacja wynika z innych czynników i unikajmy kłótni w jego obecności. 

Jak wygląda terapia w przypadku samookaleczenia się młodzieży? Jak wygląda proces wychodzenia z tego zaburzenia?

Plan terapii będzie zależał od tego, jaką funkcję pełni samookaleczanie dla danego pacjenta. Jeśli nastolatek próbuje w ten sposób uciszyć bolesne emocje, psychoterapeuta będzie uczył go, jak robić to w inny, bezpieczny i skuteczny sposób. Kiedy pacjent się w ten sposób próbuje ukarać – pomoże mu spojrzenie na sytuację z innej strony, zdjęcie z barków poczucia winy. Pracujemy nad zmianą przekonań na temat samych samookaleczeń, na temat ich przyczyn, wprowadzamy repertuar nowych zachowań. 

Jaka jest rola rodziców – kontrola, wspieranie?

Jak wcześniej wspomniałem, rodzice w takiej sytuacji muszą być wspierający, ale jednocześnie stanowczy. Samookaleczenia są nie tylko sygnałem wskazującym na obecność innych problemów, ale też same w sobie stanowią zagrożenie dla zdrowia i życia osoby, która ich dokonuje. Jeśli nastoletnie dziecko z czterdziestostopniową gorączką upierałoby się, że nie chce widzieć lekarza albo przyjąć zaleconych przez niego leków, podejrzewam, że mało który rodzic rozłożyłby bezradnie ręce. A tutaj sytuacja jest bardzo podobna. 

Jaka jest rola szkoły w procesie terapii i zapobiegania takim zachowaniom?

Dobrze byłoby poinformować szkołę, że nasze dziecko ma taki problem i podejmuje leczenie. Może to być pomocne na przykład w usprawiedliwieniu nieobecności dziecka albo w rozwiązaniu szkolnych problemów, jeśli mają one wpływ na jego samopoczucie. Przy czym warto uprzedzić o tym wcześniej dziecko, a nie robić tego za jego plecami. Specjalista pracujący z nastolatkiem może zaproponować bardziej konkretne działania, na przykład indywidualny tok nauczania, a w niektórych przypadkach zmianę klasy lub szkoły. Jeśli chodzi o profilaktykę, myślę, że potrzebujemy rozwiązań systemowych – więcej psychologów w szkołach, zajęć psychoedukacyjnych, widocznych informacji dotyczących możliwości otrzymania pomocy, typu plakaty z numerem telefonu zaufania.

Wywiad z ekspertem:

Ukończyłem psychologię na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Obecnie jestem na czwartym roku certyfikowanego szkolenia dla terapeutów poznawczo-behawioralnych w Akademii Motywacji i Edukacji.

Moje doświadczenie zawodowe zaczęło się od praktyk w Stowarzyszeniu Terapeutów, gdzie wspierałem osoby z niepełnosprawnościami intelektualnymi oraz osoby ze spektrum autyzmu. Później rozpocząłem prowadzenie psychoterapii dzieci i młodzieży w Centrum CBT, a także pracowałem z młodzieżą i dorosłymi w poradni Synergia.

Mam doświadczenie w pracy z osobami neuroatypowymi oraz członkami społeczności LGBTQ+, co pozwala mi tworzyć bezpieczne i wspierające środowisko dla osób o różnych potrzebach i doświadczeniach.