Rezyliencja, składająca się na odporność psychiczną, to niezwykle cenna umiejętność, która pozwala nam radzić sobie z trudnościami, wyzwaniami i zmianami życiowymi. To jak wewnętrzna sprężystość, która pozwala nam wrócić do równowagi po przeżytych burzach. W dzisiejszym świecie, pełnym niepewności i ciągłych zmian, rozwijanie rezyliencji staje się coraz ważniejsze.
O tym czym jest rezyliencja i dlaczego jest tak ważna, opowiada w wywiadzie psycholożka i psychoterapeutka, Magdalena Paszkowska. Omawia pojęcie rezyliencji i przygląda się różnym aspektom tego zjawiska.
Zapraszamy do lektury wywiadu.
Czym jest rezyliencja? Czy może być rozumiana jako odporność psychiczna, czy jest czymś zupełnie innym?
Rezyliencja to swego rodzaju sprężystość psychiczna, czyli nie tylko zdolność do radzenia sobie z trudnościami, ale także umiejętność powrotu do równowagi psychicznej po przeżytych doświadczeniach. Można to porównać do sprężyny, która po rozciągnięciu wraca do swojej pierwotnej postaci. To pojęcie, często używane zamiennie z odpornością psychiczną, podkreśla dynamiczny charakter tego procesu, czyli zdolność do ciągłego dostosowywania się do zmieniających się warunków. Rezyliencja jest składową odporności psychicznej i dotyczy umiejętności powrotu do równowagi po doświadczeniu nieszczęścia lub trudności. Oznacza elastyczność i zdolność do adaptacji do zmieniających się warunków.
Rezyliencja dotyczy tego, że adaptacja do danej sytuacji nie musi oznaczać zaciskania zębów, byciem twardym i wytrzymywania, znoszenia trudności, ale raczej odnosi się do wytrzymałości i aktywnego poszukiwania rozwiązań i sposobów funkcjonowania, podjęcia próby innego spojrzenia na sytuację, zrobienia czegoś inaczej, skoro przeszkody na naszej drodze nie pozwalają nam działać, żyć tak, jak planowaliśmy. Jeśli posłużyć się metaforą, odporność psychiczna kojarzy się nam raczej z byciem twardym jak skała, a tymczasem jej naturę lepiej oddaje wytrzymała i sprężysta trampolina, której włókna są odporne na zerwanie, ale jednocześnie elastyczne, dopasowują się do obciążeń i uderzeń, które na siebie przyjmują.
Możemy się czasem spotkać z mitem, że osoby odporne psychicznie są wolne od emocji i dzięki temu są w stanie sprostać trudom. Tymczasem osoby te doświadczają całego wachlarza emocji, również tych przykrych, ale potrafią sobie z nimi konstruktywnie radzić, nie poprzez wypieranie ich, czy zaprzeczanie, ale np. poprzez zwrócenie się do innych po wsparcie, podjęcie próby akceptacji emocji i sytuacji lub dostrzeżenie w zaistniałej sytuacji szansy, a nie tylko straty. Warto zatem podkreślić, że rezyliencja nie oznacza tłumienia emocji, ale raczej umiejętne regulowanie emocji.
Dobrą wiadomością jest to, że każdy z nas ma potencjał do rozwijania rezyliencji, choć nasze predyspozycje genetyczne i doświadczenia życiowe mogą wpływać na ten proces. Można to porównać do potencjału intelektualnego – każdy z nas ma go w różnym stopniu, ale odpowiednie warunki i wsparcie mogą pomóc nam go rozwinąć. Warto pamiętać, że rezyliencja to umiejętność, którą można rozwijać przez całe życie. Nasze doświadczenia, wsparcie otoczenia i indywidualne predyspozycje wpływają na to, jak łatwo nam przychodzi adaptacja do nowych sytuacji.
To prawda, że osoby pochodzące z podobnych środowisk mogą mieć bardzo różne losy. Wiele zależy od indywidualnych cech, takich jak temperament czy zdolność do radzenia sobie ze stresem. Ale również wczesne doświadczenia, zwłaszcza relacje z najbliższymi, odgrywają kluczową rolę. Styl przywiązania, który wypracowujemy w dzieciństwie, ma ogromny wpływ na nasze poczucie własnej wartości, zaufanie do innych i zdolność do budowania satysfakcjonujących relacji.
Osoby, które doświadczyły bezpiecznego przywiązania, często mają większe poczucie własnej wartości i są bardziej odporne na stres. Jednak nie oznacza to, że osoby z innymi stylami przywiązania nie posiadają i nie mogą rozwinąć odporności psychicznej. Wiele zależy od indywidualnych zasobów, predyspozycji i umiejętności, uwarunkowań środowiskowych tego, jak sobie poradzą z trudnościami i jakie wsparcie otrzymają na swojej ścieżce życiowej.
Bo nasza odporność psychiczna jest kształtowana przez wiele czynników, zarówno biologicznych, jak i środowiskowych. Temperament, uwarunkowany biologicznie, odgrywa tu istotną rolę. Nasze indywidualne uwarunkowania w obszarze poszczególnych wymiarów temperamentu takich jak poziom aktywności, zapotrzebowanie na stymulację, reaktywność emocjonalna, czyli intensywność z jaką reagujemy na bodźce wywołujące emocje, wytrzymałość, wrażliwość sensoryczna, żwawość, czyli umiejętność zmiany reakcji, czy też perseweratywność, czyli tendencja do powtarzania zachowań oraz doświadczania stanów emocjonalnych, choć sytuacja, które je wywołała, już minęła, wpływają na naszą umiejętność powrotu do równowagi po trudnych sytuacji lub nieszczęść. Jednak nawet osoby o cechach temperamentu utrudniających radzenie sobie w obliczu sytuacji problemowych mogą rozwinąć dużą rezyliencję, jeśli otrzymają odpowiednie wsparcie w środowisku rodzinnym lub też w środowisku społecznym np. w szkole, w klubie sportowym lub w placówce terapeutycznej.
Wśród czynników ochraniających nas w obliczu sytuacji trudnych badacze wyróżniają trzy grupy: indywidualne (dobre funkcjonowanie intelektualne, pozytywny temperament, poczucie humoru), cechy środowiska rodzinnego (spójność, ciepło, zaangażowanie rodziców w wychowanie dziecka) oraz cechy pozarodzinnego środowiska społecznego (wsparcie ze strony dorosłych, np. nauczyciela oraz innych instytucji wychowawczych) (N. Garmezy 1985 r.).
Nie ma jednego, uniwersalnego przepisu na budowanie rezyliencji. To indywidualny proces, który zależy od wielu czynników. Bo rezyliencja to nie jest cecha statyczna, ale raczej umiejętność, którą można rozwijać przez całe życie. To trochę jak mięsień – im częściej go trenujemy, tym silniejszy się staje. Oznacza to, że nawet jeśli mieliśmy trudne początki, możemy nauczyć się nowych sposobów radzenia sobie z wyzwaniami.
Natomiast kiedy możemy sobie uświadomić, że nasza odporność psychiczna jest odpowiednia albo za niska? W jakich sytuacjach, na jakim poziomie używać odporności psychicznej? Bo możemy mówić o codziennych stresach związanych z korkami na drodze, codzienną pracą, przeziębieniem dziecka, lub o czymś naprawdę traumatycznym, typu powódź, wojna tuż za granicą, śmierć bliskiej osoby. Jakie cechy wskazują, że nasza odporność jest na właściwym poziomie?
To prawda, że nawet niewielkie zdarzenia, takie jak np. tak banalna sytuacja, jak posolenie herbaty zamiast jej osłodzenie, mogą wywołać różnorodne reakcje u różnych osób. Jedna osoba może się po prostu pośmiać z takiej pomyłki, a inna może poczuć się sfrustrowana i zacząć obwiniać siebie o niezdarność, nieuwagę. Nasza reakcja na takie sytuacje zależy od wielu czynników, w tym od naszego temperamentu, doświadczeń życiowych i umiejętności radzenia sobie ze stresem.
Współczesny świat, pełen informacji o zagrożeniach, może nas dodatkowo obciążać. Nasz mózg, ewolucyjnie przystosowany do wychwytywania potencjalnych zagrożeń, aby zwiększyć nasze szanse na przetrwanie. Jeśli wyobrazimy sobie, że jesteśmy człowiekiem pierwotnym, który rano wychodzi z jaskini i po jednej stronie widzi piękny wschód słońca a po drugiej stronie tygrysa, to umiejętność wychwycenia w pierwszej kolejności obecności tygrysa służy naszemu przeżyciu. Problem w tym, że współcześnie jesteśmy nieustannie bombardowani informacjami o rozmaitych zagrożeniach, media walczą o naszą uwagę i wysokie wskaźniki oglądalności serwując nam drastyczne wiadomości, a nasz mózg traktuje każdy taki bodziec, jak tygrysa. To może prowadzić do chronicznego poczucia zagrożenia i zwiększać poziom stresu.
Stąd też tak wiele osób przychodzi na terapię z uczuciem ciągłego napięcia i lęku. Natomiast osoby odporne psychicznie mają zdolność do odróżniania i filtrowania tego, na co mają realny wpływ, jednocześnie odpuszczając to, co leży poza ich kontrolą. To jak umiejętność filtrowania informacji – wybierają to, co jest ważne i pozwala im działać, a odrzucają to, co wywołuje niepotrzebny stres. Można to porównać do radaru. Osoby odporne psychiczne mają możliwość „wyłączenia” pewnych sygnałów, które nie są dla nich istotne w danej chwili. Koncentrują się na tym, co mogą zmienić, a nie na tym, czego nie mogą kontrolować. To pozwala im zachować spokój i podejmować bardziej racjonalne decyzje. Co więcej, osoby odporne psychiczne często mają większą zdolność do akceptacji sytuacji, na które nie mają wpływu. Zamiast skupiać się na tym, czego nie mogą zmienić, kierują swoją uwagę na to, co mogą zrobić, aby poprawić swoją sytuację. To nie oznacza rezygnacji, ale raczej zdrowe podejście do życia, które pozwala zachować wewnętrzną równowagę. Co więcej, bombardowani codziennie sygnałami o zagrożeniu w radio, telewizji, powiadomieniach w telefonie, potrafią nastroić się, swoja uwagę, tak jak nastraja się radio na wybraną stację radiową, na dobre sygnały, wyciszając pobudzenie układu nerwowego do ciągłego radzenia sobie z zagrożeniem. Potrafią zauważyć drobne dobre rzeczy, które ich spotykają, np. zauważyć ładny widok pod drodze do pracy, to, że ktoś się uśmiechnął, że zakończył się remont na ulicy i teraz łatwiej przejść na drugą stronę. Warto wdrożyć w swój codzienny rytuał taki nawyk zauważania trzech dobrych rzeczy, które nam się dziś przytrafiły, za które jesteśmy wdzięczni. Tak, to nic nowego, wszyscy znamy tą metodę, ale ilu z nas ją regularnie stosuje?
Tym samym rezyliencja to w pewnym sensie świadome życie? Umiejętność skoncentrowania się na tym co ważne i odsiewania tego co błahe?
Zdecydowanie tak. Rezyliencja to nie tylko odporność na trudności, ale także świadoma decyzja o tym, na czym skupiamy swoją uwagę, na czym się koncentrujemy, w co angażujemy naszą energię. Zamiast dawać się porwać negatywnym myślom o przyszłości, osoby rezylientne koncentrują się na teraźniejszości i na tym, co mogą zrobić, aby poprawić swoją sytuację. To jak świadomy wybór – czy chcemy żyć w lęku przed przyszłością i tym sposobem permanentnie wzbudzać reakcję alarmową w układzie nerwowym, a przez to wprowadzać się w stan chronicznego stresu, czy raczej ćwiczyć umiejętność bycia w ‘tu i teraz’ i skupić się na tym, na co mam wpływ, nawet jeśli to będzie coś prostego, posprzątanie najbliższego otoczenia czy ugotowanie zupy.
Bo warto pamiętać, że nasze myśli mają ogromny wpływ na nasze emocje. Jeśli skupiamy się na przewidywaniu negatywnych scenariuszy to choć wydaje nam się, że to nas uspokaja, pomaga odzyskać kontrolę nad sytuacją, to w rzeczywistości wzbudzamy w sobie tym sposobem lęk, co prowadzi do poczucia przytłoczenia i zmęczenia. To swego rodzaju zatruwanie własnego umysłu. W naszej kulturze pokutuje przekonanie, że warto przygotować się na najgorsze, przewidzieć te wszystkie scenariusze, które mogą się wydarzyć to wtedy, jak już się ta sytuacja wydarzy to będziemy przygotowani i gotowi do działania, a jeśli się nie wydarzy to czeka nas miłe rozczarowanie. Wyobrażanie sobie najgorszych scenariuszy, to jak ciągłe naciskanie pedału gazu w aucie, które stoi w miejscu, bo nie wrzuciliśmy żadnego biegu. To marnuje naszą energię i utrudnia nam działanie w momencie, gdy naprawdę będziemy jej potrzebować, bo wydarzy się scenariusz, którego nie przewidzieliśmy. Dlatego warto skupiać się na rozwiązywaniu problemów, gdy one się pojawią, a nie na wymyślaniu ich na zapas.
Osoby rezylientne są świadome tego związku i starają się kierować swoje myśli na bardziej konstruktywne tory. Zamiast skupiać się na tym, czego się boją, zamiast wybiegania w przyszłość koncentrują się na tym, co mają przed swoim nosem, co mogą zrobić tu i teraz.
No dobrze, ale trafia taka osoba z niską odpornością psychiczną do gabinetu specjalisty. Jak można jej pomóc?
Świadomość chwili obecnej, czyli umiejętność skupienia uwagi na tym, co dzieje się tu i teraz, ćwiczenie się w niepodążaniu za każdą myślą, która pojawia się w naszej głowie, jest kluczowa dla rozwoju rezyliencji. Zamiast martwić się o przeszłość lub przyszłość, możemy trenować przebywanie w danej chwili. To jak zakotwiczenie się w teraźniejszości, które pozwala nam lepiej radzić sobie ze stresem i trudnościami.
Pomocne w tym mogą być proste czynności, takie jak chociażby mycie naczyń, co może stać się okazją do praktykowania uważności. Zamiast myśleć o tysiącu innych rzeczy, możemy skupić się na doznaniach płynących z tej czynności: doznaniu ciepłej wody na dłoniach, zapachu detergentu, szumie wody. To pozwala nam w pełni doświadczyć chwili obecnej i odprężyć się, dać sobie prawo do wykonywania jednej czynności w jednej chwili, stać się tą czynnością w całości i obserwować, jak to na nas wpływa
Uważność można porównać do medytacji, ale nie musi odbywać się w specjalnie przygotowanym miejscu. Bo to nasze zmysły są naszymi drzwiami do świata. Używając ich świadomie, możemy pogłębić swoje doświadczenie chwili obecnej.
W terapii poznawczo-behawioralnej pracujemy między innymi nad umiejętnością regulacji emocjonalnej poprzez zwiększanie świadomości pojawiających się automatycznie myśli i nad obserwacją, jak myśli wpływają na nasze reakcje emocjonalne, a dalej na zachowanie. W nasze myśli często wkradają się tzw. zniekształcenia poznawcze, które powodują, że nasze myślenie przestaje korespondować z rzeczywistością i prowadzi do przeżywania przykrych stanów emocjonalnych. Odwołując się do wspomnianego wcześniej myślenia o przyszłości, takim zniekształceniem poznawczym, które może się pojawić jest tzw. katastrofizacja, czyli przewidywanie przyszłości w negatywnych barwach bez brania pod uwagę innych, bardziej prawdopodobnych możliwości, co na pewno nie ułatwia nam życia. Nie chodzi o to, abyśmy zaczęli myśleć pozytywnie, ale o to, abyśmy potrafili zaobserwować, co się dzieje w naszych myślach, jakie przekonania się uaktywniają i powiedzieć myślom „stop, sprawdzam”. Jakie ma dowody na to, że ten negatywny scenariusz się faktycznie wydarzy? Czy jest jakiś inny sposób spojrzenia na tą sytuację? Czy ten sposób postrzegania spraw pomaga mi poradzić sobie w danej sytuacji, czy utrudnia? To pozwala zdystansować się do swoich myśli i ocenić je bardziej obiektywnie. Elastyczność w podejściu do własnych myśli jest cechą osób rezylientnych, które nie identyfikują się całkowicie ze swoimi myślami, potrafią je zakwestionować i właśnie zadać sobie pytanie, czy można na to spojrzeć z innej strony? A może to, że sprawy nie poszły po mojej myśli przyniesie jakąś korzyść. Osoby rezylientne w obliczu nieszczęścia, trudności, nie zadają pytania „dlaczego ja?” stawiając się w pozycji ofiary, ponieważ wiedzą, że życie nie składa się wyłącznie ze szczęśliwych, błogich chwil i sukcesów, ale również z trudów i niepowodzeń, więc jest to tylko kwestią czasu kiedy ten moment nadejdzie. Nie ulegają czarowi mediów społecznościowych stwarzają taką iluzję, że życie to pasmo sukcesów i dobrobytu. Prezentują częściej postawę kogoś kto przetrwał, wojownika, przyglądając się trudom i pytając: czego mogę się nauczyć z tej sytuacji? jak mogę ją wykorzystać, żeby się wzmocnić albo coś zmienić? Jak mogę użyć tych nowych okoliczności? Czy jest jakaś dobra strona tej sytuacji? Zatem podsumowując rezyliencja to podjęcie próby uelastycznienia się, zrobienia czegoś inaczej. Skoro wszyscy mówią, że to co się stało jest straszne, to mimo tego, że bardzo mnie boli to podejmę próbę spróbowania spojrzenia na tą sytuację inaczej. To nie sprawi, że przestanie boleć, ale może przynieść pewną ulgę, złagodzić ten ból.
Czy dorośli, rodzice, umiejąc adekwatnie do sytuacji reagować, modelować odporność psychiczną w zależności od sytuacji, budują pewien wzorzec u swoich dzieci na przyszłość? Dają im bagaż, zaplecze odporności psychicznej?
Kiedy dzieci obserwują, jak ich rodzice radzą sobie z problemami, uczą się, że trudności są naturalną częścią życia i można o nich rozmawiać, szukać rozwiązań, prosić innych o pomoc, wypróbowywać różne sposoby i nie zawsze ten pierwszy będzie idealny, ale w końcu znajduje się lepsze lub wystarczające rozwiązanie. To jak budowanie odporności psychicznej od najmłodszych lat. Dzieci wychowujące się w takich rodzinach są bardziej skłonne do podejmowania wyzwań i radzenia sobie z przeciwnościami losu. Obserwując rodziców, którzy stawiają czoła wyzwaniom, nie unikają trudów, podejmują próby, uczą się, że trudne sytuacje, nieszczęścia są do ogarnięcia, prędzej czy później, przy większym lub mniejszym nakładzie wysiłku, ale są do poradzenia sobie. A jeśli brakuje mi zasobów do udźwignięcia problemu to mogę zwrócić się o pomoc, zapytać o rozwiązania lub jeśli brakuje mi umiejętności, to mogę się przecież nauczyć i przy okazji wzbogacić się o nowe umiejętności. Osoby odporne psychicznie nie są samowystarczalne, dają sobie prawo do korzystania z pomocy innych. Niestety w naszym myśleniu często pokutuje przekonanie, że proszenie o pomoc jest wyrazem tego, że nie radzę sobie, mojej słabości, budzi wstyd i zakłopotanie, co bardzo utrudnia sięganie po pomoc, a przez to utrudnia radzenie sobie z trudnościami, co w konsekwencji staje na przeszkodzie budowania poczucia wpływu i własnej skuteczności, tak ważnych składowych odporności psychicznej.
A jak ma się rezyliencja, odporność psychiczna do powiedzenia: „co nas nie zabije, to nas wzmocni”?
Bardziej realistyczne wydaje się być powiedzenie „co nas nie zabije, to może nas wzmocnić”. Z pewnością budowaniu odporności psychicznej służy pewna ekspozycja na wyzwania i trudy, a nie unikanie ich. Jeśli bowiem czujemy strach przed sytuacją, którą spostrzegamy, jako trudną, np. wygłoszenie prezentacji na zebraniu w pracy, i zrobimy wszystko, aby unikać tego rodzaju wystąpień, to nasza obawa będzie rosła i tego typu zadanie może nas coraz bardziej przerażać. Jeśli natomiast mimo strachu wygłosimy prezentację, nawet zacinając się po drodze czy czerwieniąc, to może się okazać, że nasze wyobrażenia o stopniu trudności tej sytuacji było wyolbrzymione (wyolbrzymianie to kolejne zniekształcenie poznawcze wkradające się w myślenie) i nawet odczuliśmy satysfakcję w trakcie mówienia, o rzeczach na których się znamy, a nawet może dostaniemy pozytywną informację zwrotną od słuchaczy po wystąpieniu, co w efekcie obniży nasz strach przed podobnymi wystąpieniami i dołoży cegiełkę do budowy naszego poczucia własnej skuteczności, a przez to do budowy naszej odporności psychicznej. Możemy sobie pozwolić na porównanie życia do treningu. Aby być silnym, musimy regularnie ćwiczyć. Podobnie, aby rozwijać naszą odporność psychiczną, potrzebujemy regularnych wyzwań. Bo trudności są jak ciężary, które pomagają nam budować siłę psychiczną. Choć mogą być trudne do udźwignięcia, z czasem stajemy się, dzięki nim, coraz silniejsi. Ale co niezmiernie ważne po treningu ważny jest odpoczynek i regeneracja, w przeciwnym wypadku możemy doprowadzić do kontuzji lub nieodwracalnej choroby. I w tym kontekście trzeba stwierdzić, że przytoczone powiedzenie z pewnością jest nieprawdziwe w sytuacji doświadczania ciągłego, chronicznego przeciążenia, przy jednoczesnym braku możliwości zregenerowania się po okresie zwiększonego wysiłku. Jeśli nasz organizm jest często wystawiany na sytuacje stresowe, tym trudniej jest mu się zregenerować i powrócić do równowagi. Kluczem do wzmocnienia jest możliwość regeneracji, powrót do równowagi, zintegrowanie w sobie tego trudnego doświadczenia, wyciągnięcie wniosków i refleksji na przyszłość. Bez tego częste sytuacje trudne, stresujące będą naszym cichym zabójcą. Badania wskazują, że sytuacje stresowe w znacznym stopniu wpływają na przyspieszone procesy starzenia się komórek organizmu. Wskaźnikiem tych procesów jest tak zwany zegar epigenetyczny. Może on na przykład pokazywać, że na poziomie komórkowym jesteśmy starsi lub młodsi, niż wskazuje na to nasza metryka. Dlatego też potrzebujemy czasu na regenerację i powrót do równowagi, aby sytuacje trudne nas „nie zabijały”. Warto zrobić rachunek sumienia i zastanowić się, czy przypadkiem pewna reorganizacja naszych potrzeb, sposobu życia, sposobu planowania, nie pomogłaby ująć choć odrobiny zbytecznego stresu np. lepiej zaplanować poranek, aby nie gnać w amoku na autobus każdego poranka, wykonywać pracę w ten sposób, aby oddać ją 24h przed terminem, zastanowić się, czy naprawdę potrzebuję kolejnego zakupu związanego z obciążeniem kredytowym. Oczywiste jest, że nie przewidzimy trudnych sytuacji, ale być może możemy nie narażać się na drobne obciążenia, które kumulując się utrzymują nas i nasz układ nerwowy w poczuciu ciągłego zagrożenia.
A czy obserwując dzisiejsze, młode pokolenia X,Y, Z, czy one są odporne psychicznie? Czy media społecznościowe i natłok różnej wagi informacji sprawia, że nie potrafią wyselekcjonować co jest ważne, a co nie?
Młodzi ludzie są szczególnie narażeni na negatywny wpływ mediów społecznościowych, które często przedstawiają wyidealizowany obraz rzeczywistości. Dlatego tak ważne jest, aby uczyć ich krytycznego myślenia i umiejętności odróżniania faktów od fikcji. Wsparcie i edukacja w tym zakresie są kluczowe dla ich rozwoju i budowania odporności psychicznej Organizacje rządowe i pozarządowe coraz częściej podejmują działania służące tworzeniu treści edukacyjnych na ten temat, które są dostępne dla młodych ludzi i ich rodziców. Myślę też, że umiejętnością, którą warto przekazywać młodzieży jest umiejętność rozwiązywania problemów. To może brzmi zabawnie, bo można pomyśleć, że jak to tak można nauczyć rozwiązywania problemów, przecież nie ma gotowych rozwiązań na wszystkie problemy. I faktycznie nie ma, ale można nauczyć się metodologii podchodzenia do rozwiązywania problemów, niezależnie od ich treści. I taka wiedza jest szczególnie cenna dla młodych ludzi, bowiem nie każde dziecko czy nastolatek miało okazję podpatrzeć u rodziców, jak to się robi. Proces rozwiązywania problemów obejmuje kilka kroków i zaczyna się od stwierdzenia, że problem zaistniał, następnie podjęcia decyzji, aby go rozwiązać, podjęcia wysiłku, aby dokładnie zrozumieć, na czym polega zaistniała sytuacja, poszukaniu możliwych opcji rozwiązań, sprawdzeniu, jakie mamy zasoby i możliwe pole manewru, wybraniu opcji rozwiązania i wdrożenia jej. Te pozornie oczywiste kroki nie są już takie oczywiste, gdy jesteśmy pod wpływem emocji i nasze umiejętności logicznego myślenia są ograniczone. Wtedy wiedza dotycząca strategii rozwiązywania problemów (m.in. heurystyki, algorytmy, metoda prób i błędów) poparta ćwiczeniem w świadomym podejściu do rozwiązywania problemów może być bardzo pomocna. A młodzi ludzie nie posiadają jeszcze wielu doświadczeń w samodzielnym rozwiązywaniu problemów, często są w tym wyręczani przez dorosłych, stąd też taka wiedza może być bardzo pomocna w budowaniu ich odporności psychicznej i pomagać im wrócić do równowagi po doświadczeniu trudności lub kryzysu.






