Zadzwoń i umów się: (+48) 22 853 20 50 (+48) 22 853 20 50

Neuroróżnorodność: różni, ale tak samo ważni

Anna Droś

Neuroróżnorodność różni, ale tak samo ważni

Neuroróżnorodność to pojęcie, które w ostatnich dekadach zrewolucjonizowało nasze spojrzenie na różnice w funkcjonowaniu mózgu. Odszedłszy od tradycyjnego modelu medycznego, który postrzegał takie różnice jako zaburzenia wymagające „naprawy”, neuroróżnorodność proponuje nowe, bardziej inkluzywne podejście. Zamiast skupiać się na deficytach, podkreśla ona bogactwo ludzkiej różnorodności i potencjał, jaki niesie ze sobą każdy mózg, niezależnie od tego, jak funkcjonuje.

W niniejszym wywiadzie, psycholożka, Anna Droś, zgłębia znaczenie neuroróżnorodności, jej historię oraz wpływ na współczesne społeczeństwo. Przedstawia, jak zmieniło się podejście do osób z różnymi profilami neurologicznymi, od postrzegania ich jako „uszkodzonych” do uznania ich za pełnoprawnych członków społeczności.

Jak rozumieć neuroróżnorodność?

Termin neuroróżnorodność (neurodiversity) po raz pierwszy pojawił się w druku pod koniec lat 90. Użyła go w swojej pracy socjolożka, zajmująca się spektrum autyzmu – Judy Singer. Znaczenie tego terminu nadal ewoluuje i można spotkać się z jego rożnymi aspektami. Określenie to może wskazywać na podejście, według którego wszyscy jesteśmy neuroróżnorodni, czyli różnorodni w rozwoju i funkcjonowaniu mózgów. Różnice te przejawiają się w funkcjonowaniu poznawczym, umysłowym, w obszarze komunikacji, zachowania, towarzyskości, zainteresowań, sposobów uczenia się, samoregulacji emocji i innych, przy jednoczesnym odejściu od patologizowania tych różnic. Neuroróżnorodność może dotyczyć też ruchu społecznego osób neuroróżnorodnych, jak i odnosi się do podejścia do niepełnosprawności. W ostatnim aspekcie pojęcie to oznacza odejście od medycznego modelu niepełnosprawności, według którego niepełnosprawność wynikająca z niektórych zaburzeń neurorozwojowych, jak spektrum autyzmu czy ADHD, jest z natury patologiczna. Neuroróżnorodność, zamiast modelu medycznego, opisującego objawy zaburzeń, przyjmuje społeczny model niepełnosprawności. W modelu społecznym to nie różnice neurologiczne, ale bariery społeczne są głównym czynnikiem, który powoduje „niepełnosprawność człowieka”. Dostosowanie środowiska, usuwanie barier są kluczowe we wspieraniu osób neuroróżnorodnych. Paradygmat neuroróżnorodności został początkowo przyjęty przez osoby ze spektrum autyzmu. Następnie inne grupy zastosowały tę koncepcję w kontekście zaburzeń neurorozwojowych, takich jak ADHD, dysleksja rozwojowa, niepełnosprawność intelektualna, dyspraksja, Zespoł Tourette`a i inne zaburzenia neurologiczne czy psychiczne.

Zwolennicy różnorodności neurologicznej nie zgadzają się z podejściem do zaburzeń neurorozwojowych, jak np. spektrum autyzmu, ADHD, dysleksja rozwojowa, jako wymagających interwencji medycznej, mającej na celu „wyleczy lub naprawić”. Zamiast tego promują systemy wsparcia, jak usługi ukierunkowane na włączanie osób neurorożnorodnych w różne aspekty życia, poprzez dostosowania komunikacji, technologię asystującą, dostępność miejsc użytku publicznego, rozwój szkoleń zawodowych i wsparcie w zakresie samodzielnego, sprawczego i satysfakcjonującego życia. Ważne jest, aby osoby otrzymywały wsparcie, które pozwala pozostać autentyczną osobą, w swojej ludzkiej różnorodności, wyrażać siebie i być, współistnieć z ludźmi, mimo różnic. Tak rozumiana neuroróżnorodność sprzeciwia się leczeniu, zmuszającemu do dostosowania się do ideału klinicznego, przyjęcia idei normalności. W koncepcję neuroróżnorodności wpisuje się  model społeczny, w ramach którego koncentruje się na wprowadzaniu zmian w środowisku, w obszarach funkcjonowania osoby neuroróżnorodnej. Zmiany te mają zwiększać dostępność różnych aktywności, miejsc dla osoby neuroróżnorodnej, dostosowując je do potrzeb rożnych osób oraz umożliwiać rozwój i korzystanie z praw przysługujących każdemu człowiekowi. 

Jeszcze jakiś czas temu koncentrowano się na tym, żeby dziecko z jakimiś zaburzeniami naprawić. A jakie jest dzisiaj podejście szkoły, otoczenia?

Uważam, że tendencja do „naprawiania” może być związana z oceną, że coś/ktoś nie działa/jest popsute. Różne środowiska są w różny sposób dostępne dla osób neuroróżnorodnych, przez co miejsca te, a w nich osoby, mogą różnić się potrzebą „naprawiania” kogoś ze zdiagnozowanym zaburzeniem neurorozwojowym. Kiedy rozumiemy, że nasze układy nerwowe działają różnie, są od siebie odmienne, przez co inaczej możemy odbierać bodźce, komunikaty, rozumieć różne sytuacje, możemy próbować zrozumieć na czym polegają te różnice i jakie niosą konsekwencje. Można szukać rozwiązań, żeby mimo tych różnic, każda osoba mogła w jak najbardziej możliwie dostosowanych warunkach rozwijać się, zaspakajać swoje potrzeby.

Oczywiście można zastosować uogólnienie, że jakiś czas temu, szczególnie przed powstaniem koncepcji neuroróżnorodności, koncentrowano się w większym stopniu na niepożądanych objawach i „usprawnianiu” osoby z diagnozą zaburzeń neurorozwojowych, które miało doprowadzić do zmian u tej osoby, w jej w funkcjonowaniu. Dzięki temu osoba ta mogła poznawać, rozumieć funkcjonowanie ludzi z bardziej typowym układem nerwowym oraz uczyć się dostosowywać do oczekiwań społecznych tych osób, zmieniając coś w sobie, czasami ukrywając aspekty swojego naturalnego funkcjonowania, czy komunikując się w nienaturalny dla siebie sposób albo też ukrywając swoje potrzeby, manieryzmy ruchowe, itp. Efektem mogło być usprawnienie np. komunikacji, czy radzenia sobie w sytuacjach społecznych, życia codziennego, które wcześniej mogły nie być w takim stopniu zrozumiałe dla osoby neuroróżnorodnej. Robiąc coś w sposób wyuczony, przez co wymagający dodatkowej uważności, angażowania procesów poznawczych, emocjonalnych, osoba z ASD może „poprawiać” swoje funkcjonowanie w życiu społecznym, jednocześnie dostosowując się do norm, oczekiwań społecznych, maskując spektrum autyzmu. Odnosząc się do koncepcji neuroróżnorodności, coraz częściej można spotkać się z dwukierunkowością tych procesów. Z jednej strony osoby neuroróżnorodne dalej wkładają dodatkowy wysiłek, ucząc się życia w świecie, w społeczeństwie, które mogą nie być przez nich „intuicyjnie” odbierane. Przez co osoby te mogą potrzebować dodatkowych wskazówek, wyjaśnień, np. oczekiwań społecznych. Podobnie, jak każdy z nas może potrzebować wyjaśnienia norm społecznych, znajdując się w nowym miejscu, gdzie znane do tej pory zasady nie sprawdzają się lub otoczenie wymaga czegoś innego, niż to co robimy. Kierunek tego zrozumienia staje się coraz bardziej wzajemny. W sytuacji, gdzie wszyscy byśmy rozumieli, że każdy może w sposób odmienny komunikować się, rozumieć co się w nas i wokół nas dzieje, moglibyśmy podejmować aktywności, by zadbać o naszą wspólną przestrzeń, w jakiej się komunikujemy, żyjemy.

Aktualnie większy nacisk jest nakładany na zrozumienie funkcjonowania osoby neuroróżnorodnej, przez co można rozpoznać w których obszarach życia danej osoby warto wprowadzać zmiany, żeby mimo tych różnic, osoba mogła rozwijać się w bezpiecznym, bardziej zrozumiałym i przewidywalnym dla siebie otoczeniu. Z jednej strony osoba w spektrum autyzmu uczy się funkcjonować w świecie, który może nie być dla niej zrozumiały, usprawniając swoje umiejętności emocjonalno-społeczne. Dodam tylko, że poprawa swoich umiejętności nie jest czymś co oceniam, jako niewłaściwe działanie. Jednak nie jest ono dla mnie tożsame z „naprawianiem”. Każda osoba w przebiegu swojego życiu nabywa wiedzę, rozwija umiejętności, żeby usprawnić swoje funkcjonowanie w środowisku, w którym żyje. Jednak każdy z nas może potrzebować robić to w różnych formach, sposobach. Nie mam też na myśli, by nie reagować na zachowania niepożądane, czy naturalnie krzywdzące. Jednak ważne jest zrozumienie i rozpoznanie intencji osoby. Przykładowo, tak jak dzieci uczone są pożądanych społecznie zachowań i kiedy zrobią coś dla kogoś nieprzyjemnego, bo np. na ten moment nie wiedzą, nie potrafią inaczej, uczone są zachowań alternatywnych, które pomogą im zaspokoić swoje potrzeby w sposób akceptowany społecznie. Tak samo osoby neuroróżnorodne mogą aktualnie nie mieć zasobów, by komunikować się, czy zachować się w sposób pożądany społecznie. Podobnie jak inne osoby, powinny dostać wsparcie w postaci uczenia się alternatywnych do tych niepożądanych sposobów zaspokajania swoich potrzeb. Kluczowe jest to, jakie zachowania mają być zmieniane. Czy tylko wszystkie te, które by nie służyły danej osobie i otoczeniu oraz wszystkie aktywności krzywdzące? Pytanie dotyczy tego, czy uczyć osoby neuroróżnorodne czegoś, co jest bardzo obciążające emocjonalnie, energetycznie pochłaniające, a nie wpływa na poprawę funkcjonowania ich oraz otoczenia. Może wtedy lepszym rozwiązaniem jest wprowadzanie zmian w otoczeniu, po to by poprawić np. wzajemne interakcje. Przykładem może być tutaj wymaganie, żeby składnia językowa była poprawna podczas komunikowania się osoby neuroróżnorodnej z osobami naurotypowymi, czy wystarczające jest to, że komunikaty są wzajemnie zrozumiałe i dialog może być kontynuowany. Czy wymagać od każdej osoby, żeby utrzymywała „w sposób właściwy” kontakt wzrokowy, czy wystarczy upewnić się, że mimo braku/niewystarczającego tego kontaktu, który może np. utrudniać skupienie na rozmowie, można prowadzić dalej konwersację i słuchać siebie, nie zawsze patrząc sobie w oczy.

Uważam, że to się zmienia, a przynajmniej taki kreuje się kierunek zmian. Otoczenie, szkoła próbują stwarzać warunki dla najlepszego rozwoju jednostki. Priorytetyzując co jest w najbliższym kręgu potrzeb rozwojowych osoby neuroróżnorodnej, edukując otoczenie, jakie zmiany mogą się w nim dokonać, żeby możliwy był w nim rozwój osób zarówno neuroróżnorodnych, jak i neurotypowych. Akceptując różne potrzeby, sposoby komunikacji, można uczyć różne osoby wzajemnego i satysfakcjonującego funkcjonowania ze sobą. Różnice nie muszą oznaczać czegoś popsutego, może coś działać u ludzi inaczej. Może jak stworzymy warunki do komunikowania się, współistnienia, mimo tych różnic, będziemy mogli żyć razem, wkładając energię dla wzajemnego zrozumienia siebie i satysfakcjonującego życia w jednej przestrzeni, zamiast „naprawiania” kogoś. Oczywiście w przestrzeni tej ważne są pewne zasady współżycia, tylko każdy może uczyć się w inny sposób ich przestrzegania.

Czy szkoła i nauczyciele są przygotowani do pracy z dziećmi w spektrum autyzmu?

Nie można udzielić zerojedynkowej odpowiedzi na to pytanie. W różnych szkołach jest różny poziom przygotowania poszczególnych nauczycieli do pracy z uczniami ze spektrum autyzmu. Mimo możliwości, dostępności i finansowanych dla pedagogów, nauczycieli szkoleń, system państwowych szkół ogólnodostępnych nie jest przygotowany do realnego wspierania uczniów w spektrum autyzmu. Od lat podobnie funkcjonujący system, nadal nie stwarza realnych warunków do wykonywania przez nauczycieli pracy adekwatnej do potrzeb uczniów ze spektrum autyzmu. Przez co przygotowani edukacyjnie oraz wyposażeni w niezbędne do pracy z uczniem w spektrum autyzmu nauczyciele nie zawsze mają realne warunki do wspierania uczniów zgodnie z ich potrzebami. Sytuacja prawna uczniów ze spektrum autyzmu jest i tak korzystniejsza, niż uczniów z diagnozą ADHD. Mimo, że potrzeby wsparcia tych uczniów mogą być zbliżone, tylko uczniowie w spektrum autyzmu mogą korzystać ze wsparcia nauczyciela współorganizującego kształcenie specjalne, czy uczestniczyć w zajęciach rewalidacyjnych. Pomoc ta jest organizowana na podstawie orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego, które nie jest wydawane przy diagnozie ADHD.

Wracając do przygotowania nauczycieli, w szkole najczęściej spotykam się z podejściem zbliżonym do rozumienia modelu medycznego, gdzie podczas zajęć rewalidacyjnych uczniowie w spektrum autyzmu uczeni są wprowadzania zmian w swoim zachowaniu. Brakuje zmian środowiskowych, również w przypadku dostosowywania procesu edukacji do potrzeb uczniów – bywa to szczególnie trudne dla nauczycieli poszczególnych przedmiotów lekcyjnych, którzy zazwyczaj mają już wypracowany sposób nauczania, ale też z powodu wciąż zwiększającej się liczby orzeczeń i opinii. Nauczycielom trudno jest pamiętać różne potrzeby, jak i przygotowywać wszystkie dostosowania edukacyjne dla poszczególnych uczniów. Wtedy bardzo wspierająca jest rola nauczyciela współorganizującego, jednak nie każdy uczeń w spektrum autyzmu ma wsparcie takiego pedagoga. Dlatego uważam, że tutaj problem jest systemowy, gdzie trudno o dostosowaną do potrzeb jakość kształcenia w klasach, gdzie jest uczniów tak wielu, a w tym kilkoro uczniów z wcześniej wspomnianym orzeczeniem i kilkoro z opinią psychologiczno-pedagogiczną. Nadmiar różnorodnych zadań spadających na nauczyciela, mogą skutecznie utrudniać świadczenie optymalnego wsparcia dla ucznia w spektrum autyzmu.

Podsumowując, podejścia nauczycieli, szkoły, pewnie znacznie różnią się, w zależności od posiadanej wiedzy, umiejętności, gotowości do zmian i innych czynników. Zauważalny jest brak przygotowywania środowiska, w tym innych uczniów, do tworzenia warunków w szkołach odpowiadających na potrzeby uczniów neuroróżnorodnych. Jest to proces, który wymaga czasu oraz dużych zmian w systemie szkolnictwa ogólnodostępnego. Jednak warto, w możliwie dostępnych okolicznościach, podejmować próby odchodzenia od koncepcji „naprawiania osób, które funkcjonują odmiennie ode mnie”, czy osób z typowym („częściej występującym”) układem nerwowym. Może to się wydarzyć tylko dzięki zrozumieniu potrzeb danej osoby i akceptacji różnic oraz poszukiwaniu sposobów, żeby mimo tych różnic, stwarzać osobom neuroróżnorodnym możliwości do rozwoju i jakościowego uczestnictwa w różnych obszarach życia. Podobnie, jak wymaga się od osób neuroróżnorodnych, że będą stwarzać pożądaną dla otoczenia przestrzeń, by można było w niej uczestniczyć i rozwijać się zgodnie z potrzebami. Kończąc bardziej optymistycznie, miałam okazje pracować ze wspaniałymi, kompetentnymi pedagogami, nauczycielami, którzy mimo ograniczeń systemowych, podejmowali trud, wkładali mnóstwo energii, by tworzyć jak najbardziej dostępne środowisko edukacyjne i społeczne dla uczniów neuroróżnorodnych. Choć jeszcze nie jest to standardem w polskiej szkole, przy zmianach systemowych i przeformułowaniu aktualnej sytuacji zawodowej nauczycieli, jak najbardziej jest to możliwe do zrealizowania.

Gdzie są najbardziej zaniedbane obszary w działaniach na rzecz osób neuroatypowych?

Przypuszczam, że jest ich więcej niż byłabym w stanie wymienić. Jest wiele obszarów, które nie są dostosowane do potrzeb osób neuroatypowych. Uważam, że największe zaniedbanie dotyczy grupy osób dorosłych, szczególnie tych, którzy ukończyli edukację. Niestety, na rzecz tej grupy osób brakuje wsparcia systemowego w większości obszarów funkcjonowania człowieka. Luki te próbują zapełnić organizacje pozarządowe, które szukają doraźnych rozwiązań, mających na celu wsparcie nauroatypowych osób dorosłych. Z roku na rok sytuacja ta ulega poprawie, jednak jest jeszcze do wykonania bardzo dużo pracy. Dobrym źródłem informacji w tym temacie mogą być osoby działające jako samorzecznicy osób w spektrum autyzmu, czy wspomniany trzeci sektor. Ja będę kontynuowała wątek związany z edukacją.

Zaniedbanym obszarem, umożliwiającym kontynuację edukacji z rówieśnikami jest m. in. wspomniana sytuacja uczniów z diagnozą ADHD. Uczniowie z tym rozpoznaniem mogą potrzebować wsparcia w tych samych obszarach co uczniowie w spektrum autyzmu, jednak określone wsparcie, do jakiego udzielania szkołę zobowiązuje orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego, kierowane jest tylko dla uczniów z diagnozą spektrum autyzmu.

Podobnie spotykam się z zaniedbywaniem potrzeb uczniów neuroatypowych, jak np.-wzmożona potrzeba ruchu ucznia, np. przy współtowarzyszącym spektrum autyzmu ADHD czy trudności w koncentracji uwagi na mało interesujących ucznia treściach, potrzeba odpoczynku – również od nadmiaru bodźców, czy kontaktów społecznych albo dodatkowej stymulacji poszczególnych zmysłów. Praca z osobą neuroróżnorodną nie polega tylko na kształtowaniu nowych umiejętności, ale także na dostosowaniu środowiska do potrzeb ucznia – również pod kątem zaburzeń sensorycznych. Sytuacja ta oczywiście zmienia się, coraz więcej powstaje stref ciszy/relaksu/miejsc, gdzie można odpocząć w pożądany dla siebie sposób. Jednak nie we wszystkich szkołach są do tego wyznaczone przestrzenie, a przerwy międzylekcyjne bywają bardzo głośne, dodatkowo o ich rozpoczęciu i końcu sygnalizuje nieraz równie głośny, nieprzyjemny dla osób z nadwrażliwością słuchową dzwonek. Ważnym obszarem jest często nieuwzględnianie wsparcia środowiskowego, otoczenia (zgodne z modelem społecznym), np. z wykorzystaniem wsparcia rówieśniczego. Edukowanie i włączanie rówieśników do realizowania wspólnych aktywności z osobami neuroróżnorodnymi może chronić uczniów neuroatypowych przed izolacją społeczną, czy przemocą rówieśniczą. Warto tworzyć takie oddziaływania, jak i korzystać z dostępnych programów, modyfikując je do potrzeb uczniów, szkoły, jak tutoring koleżeński, zarówno w szkole, jak i poza nią, by wspierać integrację i budować przyjazne relacje między uczniami.

Jaka jest społeczna świadomość dotycząca spektrum autyzmu? Zespołu Aspergera?

Nie znam aktualnych badań, danych odnoszących się do świadomości społecznej dot. spektrum autyzmu. Mogę podzielić się swoim doświadczeniem z pracy z osobami zarówno neuroróżnorodnymi, jak z ich otoczeniem. W swojej pracy zawodowej spotykam się z rosnącą z roku na rok świadomością diagnozy, rozumieniem, samoświadomością swoich zasobów oraz ograniczeń osób neuroróżnorodnych. Coraz częściej osoby te zaczynają rozumieć odmienność funkcjonowania od osób z typowym układem nerwowym, w kategorii inności, ale nie poczucia gorszości, zepsucia itp. Trudne, nieprzyjemne doświadczenia osoby te opisują jako skutek traktowania przez innych (często rówieśników, ale też i osób dorosłych), nie samo zaburzenie neurorozwojowe. Diagnoza i psychoedukacja pomagają zrozumieć i zaakceptować, że jest się w pełni wartościowym człowiekiem, jak każda inna osoba. Podobnie spotykam się ze strony otoczenia bliskich, czy też społeczeństwa – zauważam, że mniej niż kilka lat temu funkcjonuje stereotypów dot. spektrum autyzmu albo zmienia się ich treść. Z roku na rok jestem pozytywnie zaskakiwana aktualną wiedzą w tym obszarze i świadomością młodzieży, jak i osób dorosłych, zgłaszających się do roli wolontariusza, by spędzać czas wolny z osobą w spektrum autyzmu, w ramach jednego z programów wsparcia rówieśniczego. Świadomość społeczna ma charakter wzrostowy, więc uważam, że warto kontynuować różne przedsięwzięcia, działania organizowane np. w ramach Światowego Dnia Świadomości Autyzmu, czy konferencje naukowe, dostępność literatury, warsztatów, wypowiedzi specjalistów, jak i działań samorzeczników osób w spektrum autyzmu.

Widoczny jest także rozwój tej świadomości w kierunku neuroróżnorodności, gdzie nie tylko zauważalne są i opisywane w kategorii trudności, objawów spektrum autyzmu, ale też zauważalne jest coraz większe rozumienie odmiennego funkcjonowania osób neuroróżnorodnych, za czym idą inne potrzeby, które można zaspakajać też w innych niż zazwyczaj ogólnodostępne środowiska – widoczne są coraz bardziej potrzeby osób neuroróżnorodnych i podejmowane zmiany w otoczeniu, miejscach, by były one również dostępne i komfortowe dla osób w spektrum autyzmu.

Jaka jest rola rodziców co powinni wiedzieć, jakie działania wykonać aby pomóc swojemu dziecku oraz sobie?

Rodzice dzieci neuroróżnorodnych pełnią kluczową rolę we wspieraniu dziecka. Jednak, żeby było to możliwe, istotne jest zadbanie rodzica o siebie. Zadbanie o swój komfort psychiczny, emocjonalny, zdrowie fizyczne, wsparcie edukacyjne i jeśli jest taka potrzeba, inne specjalistyczne, np. psychoterapeutyczne czy psychoedukacyjne. W zależności od wieku dziecka, czasu otrzymania diagnozy oraz funkcjonowania dziecka. Zarówno w przypadku spektrum autyzmu, jak i innej diagnozy z zakresu zaburzeń neurorozwojowych, dziecko może funkcjonować jakościowo różnie w poszczególnych obszarach. Jeśli któryś z tych obszarów stanowi bardzo duże wyzwanie dla dziecka, albo gdy może w nim dziecko nie osiągnąć samodzielności, rodzic może mierzyć się ze stratą pewnego oczekiwania, wyobrażenia związanego z jego dzieckiem. Dlatego czas otrzymania diagnozy dziecka jest szczególnym czasem, w którym warto skorzystać z pomocy specjalistycznej, by zrozumieć na czym polega dokładnie otrzymane rozpoznanie.

Kolejny etap to jego akceptacja – bez tego etapu dziecku może być trudno zaakceptować (w zależności od wieku) swoją diagnozę, przez co adekwatnie ją rozumieć, poznawać siebie, rozwijać swoje zasoby, jak i pracować nad wyzwaniami. Diagnoza jest ważnym etapem w życiu całej rodziny. Potrzebny jest czas na zrozumienie jej, co ona oznacza, jak może wpływać na dziecko, na relacje pomiędzy członkami rodziny.

Kolejnym ważnym, dla rodzica, trwającym lata etapem jest wspieranie dziecka w rozwoju różnych obszarów funkcjonowania, dostosowanie do aktualnych możliwości psychofizycznych dziecka. Ważne jest, żeby stawiać dziecku wyzwania, uczyć nowych umiejętności, nie wyręczać w robieniu tego, czego dziecko jest w stanie się nauczyć – to kluczowe kroki w usamodzielnianiu się dziecka w rożnych obszarach funkcjonowania. Należy być w ścisłej współpracy z przedszkolem/szkołą, by uspójnić oddziaływania. Tutaj może być również przydatna współpraca ze specjalistami, którzy mogą wykonać diagnozę funkcjonalną, pomogą rodzicom określić aktualny poziom funkcjonowania dziecka i zaplanować do niego adekwatne dalsze wyzwania dla dziecka. Na rożnych etapach rozwojowych dziecka może być potrzebne różne wsparcie informacyjne, np. psychoedukacyjne warsztaty dla rodziców dzieci neuroróżnorodnych, czy też wsparcie informacyjne, dot. miejsc, osób udzielających wsparcia dziecku, w zależności od potrzeb – emocjonalnego, edukacyjnego, terapeutycznego, społecznego, w tym rówieśniczego. Warto umówić się na konsultację ze specjalistą, który może pokierować do adekwatnych do aktualnych potrzeb miejsc oraz można skorzystać z rozwiązań oferowanych przez instytucje pozarządowe, które np. wydały przydatne informacje w postaci informatorów co po diagnozie, czy zadzwonić na infolinię dla osób w spektrum autyzmu, jak np. warszawska infolinia dla osób w spektrum autyzmu i ich rodzin.

Wywiad z ekspertem:

Jestem absolwentką Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu na kierunku psychologia. Ukończyłam również studia magisterskie z pedagogiki, w tym specjalizację z socjoterapii, a także studia podyplomowe, m.in. z zakresu pomocy psychologicznej w dziedzinie seksuologii oraz terapii uzależnień i współuzależnienia. Obecnie jestem w trakcie czteroletniego szkolenia w nurcie psychoterapii poznawczo-behawioralnej (CBT).

Doświadczenie zawodowe zdobywałam pracując jako psycholog w środowisku szkolnym, w poradniach psychologiczno-pedagogicznych, poradni dla osób w spektrum autyzmu, w instytucjach publicznej służby zdrowia oraz w organizacjach pozarządowych. Od kilku lat jestem związana zawodowo ze Stowarzyszeniem Mary i Max, gdzie wspieram dzieci, młodzież oraz osoby dorosłe w spektrum autyzmu. Mam również doświadczenie w pracy z uczestnikami programów wsparcia rówieśniczego w formie pozaszkolnej i współtworzyłam program Tutoringu Koleżeńskiego – innowacyjne rozwiązanie wspierające uczniów w spektrum autyzmu w szkole podstawowej.

Jestem entuzjastką nowych i wartościowych rozwiązań w obszarze edukacji. Dużą wagę przykładam do ciągłego rozwoju – regularnie uczestniczę w szkoleniach, treningach oraz superwizjach, by pracować zgodnie z aktualną wiedzą i najlepszymi praktykami. W mojej pracy kieruję się uważnością, szacunkiem i wiarą w indywidualny potencjał każdego człowieka.