
Już na pierwszym spotkaniu psychiatra powinien w zaleceniach wskazać, że potrzebna jest konsultacja z dietetykiem. Bo leczenie anoreksji, bulimii, czy innych zaburzeń odżywiania powinno iść równolegle, dwutorowo – z jednej strony pomoc psychiatry i psychologa, a z drugiej strony pomoc dietetyka. Bo nie można wyjść z zaburzeń odżywiania, takich jak anoreksja, gdzie organizm jest wyniszczony, bez specjalistycznego wsparcia dietetycznego – podkreśla dietetyczka, Agnieszka Chruścikowska.
Zacznijmy od bulimii – osoby, które się z nią zmagają starają się na co dzień przestrzegać dość restrykcyjnie diety, ale następnie popadają w napady objadania się, a w konsekwencji w działania kompensujące. Czy rzeczywiście jest tak, że restrykcyjna dieta powoduje późniejszy napad głodu? Czy tak działa ten mechanizm?
Bardzo często restrykcje dietetyczne mogą prowadzić do napadów objadania się. To swego rodzaju czynnik ryzyka.
Jeżeli ograniczamy podaż kalorii dziennie np. do 1000 lub niżej to będziemy czuć głód.
W przypadku bulimii – nie jadłam albo jadłam mało, tym samym jestem po prostu po ludzku głodna, odczuwam głód fizjologiczny. A gdy dołączymy do tego głód emocjonalny, który pojawia się pod wpływem negatywnych emocji, to tym bardziej jesteśmy narażeni na objadanie się, a w konsekwencji na prowokowanie wymiotów, bo te osoby nie akceptują tego stanu, mają poczucie winy, że znów same siebie zawiodły.
A w przypadku anoreksji – tu kluczowe jest unikanie jedzenia albo minimalizowania go do skrajnie małych ilości, prawda?
Tak, jak najbardziej. Natomiast w przypadku osoby, która wychodzi z anoreksji, pojawia się jeszcze inny mechanizm. Gdy stopniowo zwiększamy podaż kaloryczną, wtedy u części osób może wystąpić zjawisko tak zwanego „wilczego głodu”. Czyli gdy pacjent długo nie je, ogranicza w sposób drastyczny jedzenie, to w momencie, gdy zaczyna normalnie jeść, wtedy organizm „woła” o to, żeby jak najszybciej uzupełnić deficyty. Wtedy np. zaczyna objadać się słodyczami, co może trwać tydzień, a nawet miesiąc.
Miałam kiedyś pacjentkę, która jak się do mnie zgłosiła ograniczała swoją dzienną podaż kalorii do 200, gdy jej waga była w granicach normowagi, to zaczęła mieć ogromną ochotę na słodycze. Ta ochota trwała przez miesiąc. Organizm nasycił się i ten etap się zamknął.
A zatem to wszystko dzieje się w mózgu, który wracając do zdrowia, woła o pewne składniki/pokarmy, których przez lata lub miesiące mu brakowało.
W obu przypadkach – anoreksji i bulimii pierwszym krokiem powinna być konsultacja psychiatryczna. A na jakim etapie zaczyna się Pani rola jako dietetyka?
Tak naprawdę już na pierwszym spotkaniu psychiatra powinien w zaleceniach wskazać, że potrzebna jest konsultacja z dietetykiem. Leczenie bulimii, anoreksji, czy innych zaburzeń odżywiania powinno iść równolegle, dwutorowo – z jednej strony pomoc psychiatry i psychologa, a z drugiej strony pomoc dietetyka. Nie można wyjść z zaburzeń odżywiania, takich jak anoreksja, gdzie organizm jest wyniszczony, bez specjalistycznego wsparcia dietetycznego.
Warto podkreślić, że niedożywiony mózg nie przyjmie w odpowiedni sposób terapii u psychologa.
Zatem jakie kroki Pani podejmuje w leczeniu osób z zaburzeniami odżywiania?
Po pierwsze, konieczna jest ocena stanu odżywienia pacjenta. Czyli jakie jest m.in. jego BMI. Na podstawie BMI ustalam także ryzyko tzw. Szoku pokarmowego czyli zespołu ponownego odżywienia. Ryzyko to jest bardzo duże przy BMI poniżej 14. Ważne jest wtedy ustalenie odpowiedniej podaży kalorycznej.
Gdy to wszystko mamy sprawdzone, wtedy ustalam indywidualny plan dietetyczny i zalecenia. A żeby to zrobić, biorę pod uwagę jego masę ciała, jego preferencje żywieniowe, a nawet lęki związane z żywieniem tego pacjenta.
A jakie to są lęki?
Na przykład pacjenci boją się pewnych produktów. Nie wezmą do ust niczego, co na przykład zawiera olej, co zawiera cukier. Dlatego na początku staram się bazować na tych „bezpiecznych” produktach. Dlatego we wstępnym wywiadzie dopytuję pacjenta co jest w stanie zjeść w tym momencie, tu i teraz. Czasami zlecam wprowadzenie nutridrinków.
Czy taki plan żywieniowy zmienia się wraz z powracania do zdrowia osób z zaburzeniami ożywiania?
Zdecydowanie tak. Taki plan żywieniowy jest aktualizowany co tydzień. Zaczynamy od wartości kalorycznych, które ten pacjent jest w stanie zjeść i sukcesywnie zwiększamy podaż.
Czasami jest też tak, że zwiększanie podaży kalorycznej dokonujemy nie raz w tygodniu, ale raz na dwa tygodnie. Po to, żeby głowa pacjenta nadążała za tymi zmianami.
Co się jeszcze dzieje w gabinecie dietetyka? Jak wygląda weryfikowanie postępów?
To przede wszystkim ważenie pacjenta. Nazywamy to rehabilitacją masy ciała, bo nie mówimy tutaj o tyciu. Bo, po pierwsze, pacjenci bardzo źle reagują na to słowo. Po drugie, nie jest ono adekwatne do sytuacji. Tycie jest wtedy, gdy mamy prawidłowo masę ciała i ta masa zaczyna wzrastać. Natomiast w przypadku pacjentów niedożywionych, po wielomiesięcznych głodówkach, wtedy mówimy o odbudowie masy ciała, o jej rehabilitacji. Da zobrazowania, gdy złamiemy nogę, w pewnym stopniu uczymy się na nowo chodzić. W sytuacji bulimii, czy anoreksji – pacjenci uczą się na nowo jeść.
A zatem taka prawidłowa rehabilitacja masy ciała, to przynajmniej pół kilograma do kilograma na tydzień. Ponadto, w gabinecie dietetyka prowadzimy również edukację żywieniową z pacjentem, a także rodziców. Głównie chodzi o to jak przygotowywać posiłki, jak się zachowywać przy stole z tym pacjentem.
Czy takie planowanie jadłospisu pozostanie z pacjentem na całe życie?
Nie. Im bardziej mózg jest odżywiony, zmniejszają się deficyty, wtedy mózg staje się bardziej podatny na przyjmowanie wiedzy żywieniowej. Wtedy pacjent zaczyna jeść intuicyjnie. Bo wraz z rehabilitacją wagi, zmienia się funkcjonowanie mózgu.
Czy standardem jest konsultacja dietetyka z innymi specjalistami prowadzącymi danego pacjenta?
Staram się być w kontakcie z innymi specjalistami, którzy również pracują z moimi pacjentami.
Nawet jeśli dany lekarz psychiatra, czy psycholog nie jest w mojej poradni, to proszę o kontakt pacjenta do tych osób, żebym w razie potrzeby mogła porozmawiać.
Często też jest w drugą stronę, że to lekarz prosi o kontakt ze mną. To pozwala na spojrzenie z kilku stron na tego pacjenta, na zespołowe podejście i prowadzenie pacjenta.
Chciałabym tu również podkreślić, jak ważne dla pacjenta z zaburzeniami odżywiania jest to, aby był prowadzony przez dietetyka, czy psychologa, który ma doświadczenie w zaburzeniach odżywiania.
Bo nie każdy dietetyk ma wiedzę na temat problemów zaburzeń odżywiania.
Dlatego tak ważne jest doświadczenie specjalisty z pracy z podobnymi pacjentami. Bo pacjent z bulimią, czy anoreksją, to bardzo trudny pacjent.
Co więcej, zaburzenia odżywiania to choroby, które są zaburzeniami psychicznymi. Pacjentowi z bulimią może towarzyszyć na przykład depresja, lub zaburzenia osobowości.
A z którym pacjentem się łatwiej pracuje – bulimikiem, czy anorektykiem? Kogo łatwiej wyprowadzić z choroby?
To jest bardzo indywidualna kwestia. W trudności w prowadzeniu pacjentów nie chodzi o jednostkę chorobową, ale bardziej o motywację do leczenia.
Zdecydowanie łatwiej pracuje się z pacjentami, u których w miarę szybko została postawiona diagnoza. Bo im dłużej pacjent jest w chorobie, tym te szanse na wyjście z choroby mogą być coraz mniejsze.






