W ostatnich latach rośnie w Polsce zainteresowanie psychoterapią – zarówno ze strony pacjentów, jak i osób, które myślą o podjęciu tej drogi zawodowej. Wraz z nim pojawia się też pytanie o jakość kształcenia przyszłych terapeutów i o to, jak szkoły psychoterapii odpowiadają na wyzwania zmieniającego się świata. Centrum CBT EDU to jedna z największych i najbardziej rozpoznawalnych szkół terapii poznawczo-behawioralnej w kraju – z 16 lokalizacjami, ponad 2000 studentami i ponad 1500 absolwentami.
Z kierowniczką w Centrum Szkoleń CBT EDU rozmawiamy o tym, co wyróżnia tę szkołę, jak wygląda proces kształcenia, kto może zostać jej studentem, a także o trendach i wyzwaniach, przed jakimi stoi dziś zawód psychoterapeuty.
Jaka jest szkoła psychoterapii Centrum CBT? Jakie są jej główne założenia i co wyróżnia ją spośród innych szkół?
Nasza szkoła opiera się nie tylko na klasycznej terapii poznawczo-behawioralnej i pracy z protokołami, ale przede wszystkim na podejściu kompleksowym, całościowym, w którym ogromne znaczenie ma relacja terapeutyczna. Bardzo mocno zwracamy uwagę na to, co dzieje się z terapeutą, co dzieje się z pacjentem i jak całość osadza się w kontekście systemowym. To wyróżnia nas na tle innych programów – i wiemy o tym nie tylko z własnych obserwacji, ale też z doświadczeń studentów, którzy mieli styczność z innymi szkołami czy superwizorami.
Kolejnym elementem, na który studenci często zwracają uwagę, jest praktyczny charakter nauki. Uczą u nas praktycy, osoby z dużym doświadczeniem klinicznym, dzięki czemu teoria jest zawsze powiązana z realnymi przykładami i własną praktyką. To daje studentom poczucie, że wiedza ma natychmiastowe zastosowanie w pracy.
Nie bez znaczenia są też relacje z wykładowcami. Atmosfera u nas nie jest sztywna ani nadmiernie formalna – studenci mówią wprost, że nie boją się pytać, czują się wspierani i mają łatwy dostęp do prowadzących. To poczucie bliskości, relacyjności i wsparcia jest dla nich dużą wartością i często powtarza się w ich opiniach.
Jak wygląda proces kształcenia w Waszej szkole psychoterapii – od momentu, gdy ktoś się zgłasza, aż po ukończenie programu?
Program kształcenia trwa cztery lata i został zaprojektowany tak, aby w sposób kompleksowy przygotować studentów do pracy psychoterapeutycznej. Oparty jest na pięciu głównych komponentach, które wzajemnie się uzupełniają i tworzą spójną ścieżkę rozwoju. Pierwszym z nich jest wiedza dotycząca psychopatologii i praktyki terapeutycznej, obejmująca pierwsze półtora roku nauki. To czas intensywnej pracy nad solidną bazą wiedzy – poprzez wykłady, analizę studiów przypadków oraz historie pacjentów uczestnicy poznają kwestie diagnozy i leczenia szerokiego zakresu zaburzeń psychicznych, takich jak np. zaburzenia afektywne, lękowe, zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, schizofrenia czy zaburzenia seksualne. Uczymy się też technik i interwencji niezbędnych w pracy terapeutycznej. Równolegle studenci uczestniczą w pracy własnej, czyli w 100 godzinach grupowych treningów rozwojowo-terapeutycznych. To wyjątkowy element programu, który nie zawsze jest tak rozbudowany w innych szkołach, a ma kluczowe znaczenie dla kształtowania postawy terapeutycznej, samoświadomości i umiejętności interpersonalnych. Trzecim filarem kształcenia jest superwizja, która rozpoczyna się już na drugim roku i trwa nieprzerwanie aż do ukończenia szkoły. To jeden z najważniejszych obszarów rozwoju – ponad dwa lata intensywnej pracy pod okiem doświadczonych superwizorów pozwala studentom zdobyć praktyczne umiejętności i głębsze rozumienie procesów terapeutycznych.
Kolejny komponent stanowią zajęcia fakultatywne. Studenci realizują je samodzielnie, wybierając tematy najbardziej zgodne z własnymi zainteresowaniami czy planowaną specjalizacją. Mogą korzystać z kursów zewnętrznych, krótkich szkoleń organizowanych przez Centrum CBT lub zajęć na naszej onlinowej platformie edukacyjnej, co daje dużą elastyczność i pozwala rozwijać indywidualne ścieżki edukacyjne.
Ostatnim, piątym elementem są staże kliniczne, obejmujące 350 godzin praktyki w placówkach psychiatrycznych i psychoterapeutycznych. To moment, w którym teoria spotyka się z codzienną praktyką – studenci obserwują funkcjonowanie oddziałów, uczestniczą w procesach terapeutycznych i sami podejmują pierwsze próby pracy w roli stażysty. Dzięki temu program łączy rzetelną wiedzę teoretyczną z intensywnym doświadczeniem praktycznym, przygotowując absolwentów do odpowiedzialnego i świadomego pełnienia roli psychoterapeuty.
Kto może zostać studentem szkoły CBT EDU?
Do szkoły przyjmujemy osoby, które ukończyły studia magisterskie w zakresie psychologii, pedagogiki specjalnej, pedagogiki resocjalizacyjnej, studium pielęgniarstwa i/lub mają dyplom lekarza. A zatem jest to lista zawodów, które przygotowują do pracy z drugim człowiekiem. W kształceniu w nurcie poznawczo-behawioralnym ta lista jest zamknięta – fizyk czy inżynier nie mogą zostać psychoterapeutami, jak jest to możliwe w innych podejściach. Psychoterapię traktujemy jako interwencję leczniczą, a nie np. rozwojową, dlatego wymagamy odpowiedniego wykształcenia bazowego.
Jak wspieracie różne style uczenia się studentów?
Obok programu obowiązkowego planujemy dodatkowe możliwości rozwoju, w postaci kół naukowych czy grup zadaniowych. Wiemy, jak trudno się zmobilizować do czytania i uczenia w pojedynkę, dlatego tworzymy przestrzeń do wymiany doświadczeń między rocznikami. Studenci mogą działać w grupach narzędziowych, przygotowywać materiały, opracowywać grafiki czy praktyczne narzędzia do gabinetu. Dzięki temu każdy znajdzie formę nauki, która najlepiej pasuje do jego stylu – analitycznego czy praktycznego.
Czy oferujecie studentom dalszy rozwój po ukończeniu szkoły?
Tak, to dla nas bardzo ważne. Budujemy ścieżkę rozwoju od pierwszego dnia nauki aż po możliwość zostania superwizorem. Nasi absolwenci mogą brać udział w krótkich kursach, szkoleniach online, superwizjach czy programach doszkalających. Co więcej, osoby, które kończą szkołę z wyróżnieniem, często dostają propozycje współpracy – czy to w roli wykładowców, czy terapeutów w naszych poradniach. Planujemy też rozwijać program absolwencki, który pozwoli nam utrzymać kontakt i współpracę z byłymi studentami, bo zawód terapeuty wymaga wsparcia i sieci współpracowników.
Czy w psychoterapii można mówić o trendach w nauczaniu?
Trudno mówić o trendach w samym uczeniu psychoterapii, bo pewne fundamenty pozostają niezmienne – psychoterapii nie da się nauczyć wyłącznie z teorii czy slajdów. Kluczowe są praktyka, superwizja i doświadczenie w kontakcie z pacjentem. Natomiast to, co się zmienia i na co musimy reagować, to kontekst kulturowy i społeczne zjawiska, z którymi pacjenci przychodzą do gabinetów. Dziś wielu z nich ma już ogromny dostęp do treści psychologicznych – oglądają filmiki o narcyzmie na Instagramie, czytają posty o stylach przywiązania, przychodzą z własnymi diagnozami, czego 20 lat temu właściwie nie było. Terapeuta, nawet jeśli pracuje w nurcie poznawczo-behawioralnym, musi dobrze znać takie pojęcia jak teoria przywiązania i style przywiązania, na których tradycyjnie bazują psychoterapie analityczne i psychodynamiczne, bo pacjenci nimi operują i oczekują, że zostaną zrozumiani. Podobnie jest z innymi „gorącymi tematami”, jak ADHD u dorosłych czy wykorzystanie nowych technologii w pracy terapeutycznej – te wątki muszą się pojawiać w kształceniu. Druga ważna rzecz to różnorodność pokoleń, które przychodzą do naszej szkoły. Dwudziestolatkowie uczą się inaczej niż czterdziestolatkowie – jedni wolą angażować się w działania online, tworzyć grupy i koła naukowe, inni preferują spokojną pracę z książką i seminarium. Dlatego nie tyle zmieniają się „trendy w uczeniu psychoterapii”, co raczej sposób dostosowywania metod kształcenia do różnorodnych potrzeb studentów i do zmieniającej się rzeczywistości, w której funkcjonują i pacjenci, i terapeuci.
Jak wygląda rola nauczania i terapii online w waszej szkole? Czy pandemia trwale zmieniła sposób kształcenia psychoterapeutów?
Pandemia na pewno zmieniła sposób, w jaki myślimy o kształceniu i terapii – dziś większość z nas funkcjonuje w dwóch światach: gabinetowym i online. To widać także w programie szkoły: ucząc metod, pokazujemy, jak je modyfikować do pracy zdalnej, bo to już jest codzienność. Jednocześnie bardzo uważamy, żeby online nie zastąpił bezpośredniego kontaktu – w naszej szkole mniej niż 20% zajęć wykładowych odbywa się w formule online, głównie tych typowo teoretycznych, które rzeczywiście można spokojnie realizować z własnej kanapy. To obniża koszty dojazdu na zajęcia, ułatwia dostęp, ale najważniejsze komponenty, takie jak praca własna, zajęcia kształcące umiejętności praktyczne czy superwizje, pozostają stacjonarne.
Drugim aspektem jest dostępność. Nasza szkoła działa w 16 lokalizacjach w całej Polsce – od miast, gdzie tradycyjnie znajdują się szkoły terapeutyczne, jak Warszawa, Wrocław czy Kraków, po mniejsze ośrodki, jak Olsztyn, Zielona Góra czy Lublin. To ogromny atut, bo studenci nie muszą regularnie wyjeżdżać na drugi koniec kraju, żeby się kształcić. Trzeba pamiętać, że to są czteroletnie, kosztowne studia, a podróże i noclegi mogłyby podwoić koszty nauki. Dzięki lokalnym oddziałom i rozsądnie wplecionym zajęciom online szkoła staje się bardziej dostępna – także dla osób, które mają małe dzieci czy rodzinne zobowiązania. To nie tylko ułatwia kształcenie przyszłych terapeutów, ale też sprawia, że wyszkolona kadra jest obecna w różnych częściach Polski, a nie tylko w największych ośrodkach. To bezpośrednio przekłada się na dostępność dobrej terapii dla pacjentów w mniejszych miejscowościach.
Na ile wasza szkoła realnie wpływa na rynek psychoterapii w Polsce? Ilu absolwentów faktycznie zostaje w zawodzie i czy można mówić o wypełnianiu luki kadrowej?
To jest szkolenie tak wymagające, długotrwałe i zobowiązujące, że praktycznie wszyscy, którzy kończą, zostają w zawodzie – szacuję, że około 95%. Widać to też w skali – mamy już ponad 1200 absolwentów, a obecnie kształci się u nas ponad 1500 studentów w 16 lokalizacjach. To ogromna dynamika wzrostu, bo jeszcze kilka lat temu szkoła działała w zaledwie kilku miastach.
Czy to wystarczy, żeby zapełnić lukę na rynku? Nie – bo zapotrzebowanie rośnie szybciej, niż jesteśmy w stanie szkolić terapeutów. Ale na pewno znacząco dokładamy swoją cegiełkę. Widać to choćby w naszych poradniach, które tylko w kilku lokalizacjach obsługują rocznie około 100 tysięcy pacjentów. Co ważne – większość studentów już po drugim roku zaczyna pracować terapeutycznie, więc efekty tego szkolenia są widoczne od razu, a nie dopiero po czterech latach. Myślę, że dzięki temu jesteśmy dziś jednym z ważniejszych graczy na rynku i realnie zwiększamy dostępność psychoterapii w Polsce.
Mówiłaś o modelu kompetencyjnym. Czy mogłabyś wyjaśnić, co to dokładnie oznacza w kształceniu psychoterapeutów i jakie elementy – poza wiedzą teoretyczną – są kluczowe, żeby być dobrym terapeutą?
Pamiętajmy, że uczymy zawodu, który ma bardzo praktyczny, a nie tylko akademicki wymiar. Model kompetencyjny to określenie jaka wiedza, umiejętności i postawa są niezbędne, żeby dobrze dany zawód uprawiać. – O konstrukcji naszego programu już opowiadałam. Podkreślę, że w przypadku psychoterapii ta ostatnia składowa – postawa, związana z etyką i odpowiedzialnością, ma kluczowe znaczenie, bo to zawód zaufania publicznego.
Dlatego tak wcześnie wprowadzamy superwizje – studenci już od pierwszych lat mają okazję konfrontować swoją pracę z doświadczonymi superwizorami. Każdy superwizuje co najmniej kilkanaście przypadków pacjentów, co daje ogromną intensywność nauki i pozwala szybko sprawdzić, czy potrafią zastosować wiedzę w praktyce.
Poza teorią niezwykle ważna jest praca nad sobą – świadomość własnych emocji, dojrzałość osobista, rozumienie tego, co wnosi się do relacji terapeutycznej. Do tego dochodzą praktyczne umiejętności: diagnozowanie, konceptualizowanie problemu pacjenta, czyli rozumienie przyczyn i skutków jego objawów oraz tego, co je podtrzymuje, a co może je przerwać, planowanie interwencji i zmiany terapeutycznej. To są umiejętności, które wykuwają się tylko w praktyce, w działaniu, pod okiem kogoś, kto monitoruje, jak pracujesz.
Często mówi się, że część osób przychodzi do szkoły psychoterapii z osobistą motywacją – żeby lepiej zrozumieć siebie czy poradzić sobie z własnymi trudnościami. Jak Wy to postrzegacie i jak taka motywacja przekłada się później na odpowiedzialność w tym zawodzie?
Nie ma w tym nic złego, pod warunkiem, że osobista motywacja jest punktem wyjścia, a nie punktem docelowym. Ktoś może przyjść, bo coś go uwiera, a później, w procesie nauki i własnej terapii, odkrywa, że to z czym się mierzy nie rozwiąże się samo, dzięki uczeniu się terapii, ale przede wszystkim w terapii własnej, temu służy między innymi praca własne w trakcie szkoły, poukładaniu własnego doświadczenia i rozpoznaniu własnych motywacji. Osobiste doświadczenie zmiany terapeutycznej jest bardzo cenne, daje nadzieję i przekonanie, że psychoterapia i rozwój prowadzą do realnych rezultatów – a to pomaga utrzymać motywację i nadzieję w pracy z pacjentami.
Kluczowe jest jednak poczucie odpowiedzialności – za proces, za wiedzę, za jej aktualizowanie. To nie jest zawód, którego można się nauczyć raz na zawsze. Tak jak hydraulik kiedyś pracował kluczem francuskim, a dziś używa termokamery, tak samo w psychoterapii – świat się zmienia, pojawiają się nowe tematy i wyzwania czy ich nowe rozumienie, np. neuroróżnorodność, znaczenie tematów takich jak tożsamość płciowa w pracy z młodzieżą, czy choćby praca z osobami mierzącymi się z problemami niepłodności. Każde zjawisko społeczne czy kulturowe ma swoje odzwierciedlenie w gabinecie i my musimy na to reagować.
Dlatego w zawodzie psychologa i psychoterapeuty tak ogromne znaczenie ma nieustanne podnoszenie kwalifikacji – zarówno poprzez dłuższe specjalizacje, jak i udział w krótszych kursach czy szkoleniach. Fundamenty pracy terapeuty, takie jak etyka, odpowiedzialność i dbałość o jakość relacji terapeutycznej, pozostają niezmienne i nienaruszalne. To one stanowią o profesjonalizmie i bezpieczeństwie pacjenta. Jednak obok tych podstaw konieczny jest ciągły rozwój – poszerzanie wiedzy o nowe podejścia terapeutyczne, aktualne narzędzia diagnostyczne, skuteczne metody planowania leczenia i wdrażania interwencji. To właśnie stałe uczenie się pozwala adekwatnie odpowiadać na różnorodne potrzeby pacjentów, rozumieć zmieniający się kontekst społeczny czy kulturowy oraz pracować zgodnie z aktualnymi standardami naukowymi.
Jak wygląda proces oceny studentów w szkole psychoterapii? Teoria to jedno – testy i egzaminy są oczywiste – ale co dzieje się w praktycznym, superwizyjnym etapie nauki? Czy to właśnie tam najwięcej osób odpada?
Na ogół osoby, które rezygnują, robią to na bardzo wczesnym etapie nauki – kiedy widzą, ile tej wiedzy jest i jak wymagający to zawód. Część przychodzi z fantazją, że terapeuta „tylko siedzi, kiwa głową i słucha”. A tu okazuje się, że ta nauka to ciężka praca – są setki slajdów, książki, egzaminy i bardzo konkretne wymagania praktyczne. To szybko weryfikuje, kto naprawdę chce iść tą wymagającą drogą.
Jeśli chodzi o superwizje, to oczywiście można ich nie zaliczyć – np. kiedy student jest nieprzygotowany, ma słabo przeprowadzony wywiad, nie zna swojego pacjenta. Jeżeli ktoś notorycznie nie zalicza superwizji albo po drugim roku nie podejmuje praktyki i nie ma pacjentów, to faktycznie nie ukończy szkoły. Ale to nie zdarza się często – większość studentów pokonuje ten początkowy lęk i krok po kroku zaczyna pracę z pacjentami.
Nie mamy w szkole atmosfery oceniania i krytyki, staramy się wspierać studentów w rozwoju, również w trudniejszych momentach wahania i wątpliwości, każda grupa w naszej szkole ma swojego opiekuna, który w takich sytuacjach może służyć radą. To zawód długofalowy – on się nie kończy wraz z uzyskaniem dyplomu. Superwizja jest obowiązkowa w ramach szkoły, ale w praktyce każdy rzetelny terapeuta pozostaje w superwizji przez całą karierę. Sama też tak pracuję – bo ta praca właśnie na tym polega: na ciągłym rozwoju, refleksji i weryfikowaniu swojego sposobu myślenia i działania w kontakcie z pacjentem.
Czy pacjent ma prawo oczekiwać, że jego terapeuta korzysta z superwizji?
Pacjent jak najbardziej może o to zapytać – to dobra praktyka i element profesjonalnego podejścia do pracy terapeutycznej. W Polsce nie ma jednak prawnego obowiązku korzystania z superwizji. To raczej rekomendacja, standard BHP w zawodzie, szczególnie istotny dla jakości pracy.
Obowiązek pojawia się wtedy, gdy terapeuta jest członkiem towarzystwa terapeutycznego, np. Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczej i Behawioralnej. Żeby uzyskać certyfikat terapeuty, trzeba spełnić wiele warunków, w tym regularnie korzystać z superwizji. Certyfikat jest przyznawany na 5 lat i żeby go odnowić, trzeba ponownie wykazać się udziałem w superwizji i szkoleniach.
Dlatego pacjent może sprawdzić, czy terapeuta należy do towarzystwa zawodowego – to sygnał, że traktuje swój zawód poważnie, podlega kodeksowi etycznemu i jasno określonym standardom. Natomiast osoby działające poza takimi strukturami, tzw. „samozwańczy uzdrowiciele”, nie podlegają żadnej kontroli czy regulacjom.
Co jest dla Was jako szkoły największym wyzwaniem?
Największym wyzwaniem jest dla nas nadążanie za zmieniającym się światem. Model kształcenia już teraz jest bardzo intensywny, a jednocześnie musimy aktualizować wiedzę, wprowadzać nowe specjalizacje, uczyć bardziej integracyjnego podejścia do terapii. Do tego dochodzą różne potrzeby studentów – przychodzą do nas osoby z dwóch pokoleń, które często mają odmienne potrzeby w zakresie stylów uczenia się. To wszystko trzeba połączyć, nie tracąc przy tym rzetelności i jakości.
Jak w tym kontekście widzisz przyszłość kształcenia i zawodu psychoterapeuty?
Świat staje się coraz trudniejszy i bardziej złożony, a ludzkie umysły nie zawsze nadążają za tą złożonością. Dlatego będzie rosła potrzeba różnego rodzaju wsparcia psychicznego. Jednocześnie nigdy nie wystarczy nam wysoko wykwalifikowanych psychoterapeutów. To wymusi wypracowanie szczebli pośrednich – osób, które będą pełnić rolę doradców czy konsultantów ds. zdrowia psychicznego.
Widać to już w praktyce. W korporacjach pojawiło się stanowisko Mental Health Officer – ktoś, kto potrafi zrobić diagnozę przesiewową, rozpoznać pierwsze sygnały problemu, zaproponować podstawowe interwencje i skierować dalej, jeśli jest taka potrzeba. To rola pośrednia między psychologiem a psychoterapeutą, ale bardzo potrzebna. Podobne rozwiązania istnieją w innych krajach – np. w Wielkiej Brytanii councelorzy stosują sprawdzone protokoły w pracy z depresją czy lękiem, ale wiedzą, kiedy odesłać pacjenta do psychoterapeuty.
Jak zachęciłabyś osoby, które zastanawiają się nad kształceniem w kierunku psychoterapii?
Przede wszystkim – żeby sprawdziły to w praktyce. Oczywiście, jeśli ktoś ma silne przekonanie, może od razu rozpocząć czteroletnie szkolenie. Ale warto zacząć jak najwcześniej od własnych doświadczeń rozwojowych – indywidualnych i grupowych. Udział w grupie terapeutycznej rozwija nas samych, a przy okazji daje szansę zobaczyć, jak wygląda praca terapeuty.
Namawiam, żeby korzystać z różnych form pracy psychologicznej – czy to grupy rozwojowe, terapeutyczne, terapia własna. Każde takie doświadczenie uczy czegoś o sobie i wskazuje, jaki rodzaj pracy może być dla mnie interesujący. Dobrze zacząć od roli klienta, pacjenta, zanim podejmie się decyzję o byciu terapeutą.
Maja Branka, psycholożka, kierowniczka w Centrum Szkoleń CBT EDU